30-08-2010 12:34
Seriws Randkowy, Niepełnosprawni: Miłość potrafi być pięknym uczuciem, takim wręcz powinna być zawsze ale czasem cierpimy kochając a ludzie nas kochający ranią nas.
Większość z nas uważa się za ludzi wierzących, za ceniących uczciwość i moralnych, dla których druga osoba jest jak nasz brat. Jak wyglądają realia? O Miłości i o tym jak pryska tolerancja i zdrowo rozumiany szacunek a wkracza terror, agresja, strach, zaborczość i brak tolerancji:
"Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; nie dopuszcza się bezwstydu, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma. Miłość nigdy nie ustaje (...)" (1 Kor. 13, 4-8).
Co mamy zrobić?!
Jesteście moją ostatnią deską ratunku. Jakiś czas temu poznałam przez internet chłopca. Rozmawiało się bardzo miło. Po pewnym czasie nasze serca zaczęły bić mocniej i staliśmy się parą. Od tamtej pory minęły dwa lata. Dwa lata miłosnych uniesień, ale także dwa lata męki i tragedii.
Od początku naszej znajomości wiedziałam, że jest niepełnosprawny. Porusza się na wózku. Mieszkamy w miejscowościach oddalonych o 300 km. Nasze rodziny były sceptycznie nastawione do naszego związku, ale myśleliśmy, że to minie. Ale było coraz gorzej i gorzej. Poznaliśmy ze sobą naszych rodziców, myśleliśmy, że taka "konfrontacja" coś pomoże, ale tak się nie stało. Obie rodziny sprzeciwiają się naszemu związkowi i za wszelką cenę chcą go zniszczyć. Trzeba przyznać, że powoli im się to udaje. Wszyscy wkoło krytykują mojego chłopca i odradzają utrzymywanie z nim jakichkolwiek kontaktów. Każda próba rozmowy na ten temat kończy się fiaskiem. Gdyby chociaż mieli jakiś konkretny argument. Nie pije, nie pali, nie zażywa narkotyków. Jest kulturalny, inteligentny i "dobrze ułożony". Bardzo mnie kocha i chce dla nas jak najlepiej. Wszyscy jednak oceniają go przez pryzmat wózka. Jakiś czas temu, na rodzinnym przyjęciu, gdy nikt jeszcze nie wiedział, że jest moim chłopakiem, był duszą towarzystwa. Wtedy wszyscy z nim rozmawiali i rozśmieszali się nawzajem. A teraz... ma zakaz wstępu do mojego domu. Dlaczego? Co mamy zrobić? Rzucić naukę i odejść z domu? Spotkać się w połowie drogi i zamieszkać pod mostem? Chyba nie muszę dodawać, że nie mielibyśmy za co wynająć mieszkania. Chciałabym, aby obie strony jakoś się dogadały, ale chyba liczę na cud. Rodzice ograniczają naszą wolność i nie szanują uczucia, które jest między nami. Obiecują złote góry, pod warunkiem że się rozstaniemy. Mam dość takiego życia. Co robić?
Narasta we mnie coraz większa frustracja i gniew. Najgorsze jest to, że coraz częściej negatywne emocje wyładowujemy na sobie, wzajemnie się obwiniając. Staramy się bowiem nie popaść w kolejny konflikt z naszymi rodzinami, bo wtedy nie moglibyśmy nawet listu do siebie napisać (teraz piszemy, ale prawie każdy "ginie" w niewyjaśnionych okolicznościach, rozmowy telefoniczne są podsłuchiwane, a spotkania kontrolowane. Liczę na Waszą pomoc. Wiem, że nie spotkam nikogo lepszego od niego. Liczy się tylko on. Oboje czytamy Wasze pismo, które pomogło nam zrozumieć wiele rzeczy. Mam nadzieję, że i teraz będziecie wiedzieli, jak nam pomóc. Błagam choć o dwa słowa na łamach "Integracji", myślę, że nie tylko my mamy podobne problemy.
Z góry dziękuję i pozdrawiam. (Nazwisko i imię do wiadomości redakcji).
PS Proszę o nieujawnianie jakichkolwiek moich danych z tego względu, że wolałabym uniknąć kolejnej awantury.
Odpowiedź.
W ostatnich latach zmienia się nastawienie społeczeństwa do związków, w których jeden z partnerów jest niepełnosprawny. Akceptujemy takie związki, a nawet podziwiamy, jak bardzo oni się kochają i jak sobie świetnie dają radę, ale tylko do momentu, gdy nie dotyczy to własnych, pełnosprawnych dzieci. Wtedy cała tolerancja i szacunek do drugiej osoby ustępują miejsca obawom o ich dobro, lękowi, a nawet złości i nienawiści do osoby niepełnosprawnej, z którą związało się nasze dziecko.
Rodzice, których sprawne dziecko związało się z osobą niepełnosprawną, zaczynają postrzegać tę osobę wyłącznie przez pryzmat niepełnosprawności, nie dostrzegając cech osobowości. Nie mogą zaakceptować tego, że ich dziecko "żyje" z niepełnosprawnym partnerem. Pada wiele niepotrzebnych, przykrych i bolesnych słów. Powoduje to liczne i narastające konflikty między rodzicami i ich dziećmi, które mogą prowadzić do rozpadu związku, a nawet do wielkiej tragedii. W tej chwili nasuwają mi się pytania: co stało się z miłością, która powinna przynieść szczęście? Czyżby ci rodzice przestali kochać swoje dziecko?
Pod skrzydłami matki
W niektórych przypadkach problem tkwi w zaborczej miłości matek w stosunku do dzieci. One w sposób nieświadomy zachowują się tak, jakby ich dzieci na zawsze należały tylko do nich. Problem ten jest szczególnie widoczny w przypadku dzieci niepełnosprawnych. Matki poświęcają im dużo więcej uwagi i nie pozwalają na samodzielne próby wykonywania niektórych czynności. Większe uzależnienie niepełnosprawnego dziecka od matki powoduje zacieśnienie więzi między nimi. Matka dochodzi do wniosku, że musi zawsze być przy swoim dziecku i pomagać. Bez niej nie mogłoby normalnie funkcjonować. Czuje się niezastąpiona i uważa, że nikt inny nie jest w stanie pomóc jej dziecku tak jak ona. Nikt nie zna tak doskonale jego potrzeb. W rzeczywistości jednak, o ile matka jest w stanie zaspokoić podstawowe potrzeby, o tyle nie jest w stanie zastąpić życiowego partnera! W momencie gdy dzieci znajdują swoją drugą połowę, ich matki zaczynają czuć się zagrożone. Boją się, że przestaną być kochane i stracą dzieci, które przeleją miłość na partnera.
Wiele matek z zazdrością patrzy na wybranków swoich dzieci, a nawet próbuje zniszczyć ich związek, uciekając się do bardzo prymitywnych sposobów, np. szantażują dziecko, że się zabiją, jeżeli ono nie rozstanie się z partnerem, buntują dziecko przeciwko jego partnerowi lub partnerce. Takie zachowania niejednokrotnie prowadzą do rozpadu związku, bo matki nie dają swoim niepełnosprawnym dzieciom szansy na usamodzielnienie się i założenie rodziny.
Nie wierzą w happy end
Niejednokrotnie rodzice próbują uświadomić swemu niepełnosprawnemu dziecku, że związek z pełnosprawną osobą nie ma szans na przetrwanie. Ich zdaniem osoba pełnosprawna będąca w związku uczuciowym z osobą niepełnosprawną i tak kiedyś porzuci tę osobę na rzecz pełnosprawnego partnera. Boją się, że ich dziecko będzie wtedy ogromnie cierpiało. W ten sposób chcą uchronić je przed - ich zdaniem - zbędnym rozczarowaniem.
Ciągłe powtarzanie tego, że ich córka czy syn zostanie kiedyś porzucony, zraniony, z przykrymi doświadczeniami, powoduje u niego coraz większe obawy i tym samym wywołuje poczucie bezsilności i bezradności. Młody człowiek zaczyna myśleć podobnie jak jego rodzice: "Może faktycznie mają rację, po co mam się angażować w ten związek, skoro i tak zostanę kiedyś sam, czy ja w ogóle powinienem z kimkolwiek się wiązać". Młoda niepełnosprawna osoba, której życie dopiero nabiera barw, zaczyna mieć coraz większe wątpliwości co do tego, czy jej związek rzeczywiście ma szanse przetrwania. Ale czy rodzice przyjmując wyżej opisaną postawę, zadają sobie pytanie: "Co się stanie z naszym dzieckiem, kiedy nas zabraknie". I co wtedy??? Dom pomocy społecznej? A niekoniecznie musi tak być.
Różne definicje szczęścia
Podobnie reagują rodzice pełnosprawnego dziecka, które związało się z osobą niepełnosprawną. Uważają, że ich dziecko niszczy sobie życie, wiążąc się z "kaleką", że przez całe życie będzie musiało się tą osobą opiekować, rezygnując tym samym z własnego szczęścia, marzeń, a czasem nawet z pełnej rodziny. Dla tych rodziców postępowanie ich dziecka jest wielkim szaleństwem, poświęceniem się. Jest oczywiste, że każdy rodzic chce dla swojego dziecka jak najlepiej, chce je uchronić przed rozczarowaniem, przed popełnianiem błędów. Rozumienie szczęścia jest zresztą bardzo subiektywne. Dlatego w wielu przypadkach dochodzi do poważnych konfliktów. Niemożliwe jest rozpinanie nad dorosłym dzieckiem parasola ochronnego. Dzieci dorastają, znajdują sobie partnerów, i czasem popełniają błędy, ale rodzice nie mogą ich przed tym chronić na siłę. Powinni pozwalać dokonywać samodzielnych wyborów, a później ponosić konsekwencje z nich wynikające. Oczywiście, kiedy pojawią się problemy, mogą, na miarę swoich możliwości, tylko wspierać swoje dziecko.
Cierpliwa miłość
Miłość niesie ze sobą wiele emocji zarówno pozytywnych, jak i negatywnych, ale niewątpliwie wymaga wielu wyrzeczeń, cierpliwości i wytrwałości. Ludzie, którzy się kochają, powinni pielęgnować uczucie bez względu na to, czy są zdrowi czy niepełnosprawni. Jeżeli zaś chodzi o sprzeciw rodziców wobec związków mieszanych - to są one czymś naturalnym. Bardzo ważne są rzeczowe rozmowy z rodzicami, przekonywanie ich o własnym szczęściu, że jest się w pełni świadomym swojej decyzji, jak i jej konsekwencji, prośby o uszanowanie i zaakceptowanie tejże decyzji. Przekonanie rodziców o własnym szczęściu jest naprawdę trudne, ale nie niemożliwe. Dlatego też warto rozmawiać i nie zniechęcać się po kilku nieudanych próbach. W końcu miłość jest tego warta.
Należy pamiętać, że czas działa na korzyść związku. Ważne jest również, aby przekonać rodziców, że można liczyć na swoją drugą połówkę, można na niej polegać, że jest odpowiedzialna i troskliwa. Trzeba też być pewnym swojej miłości do tej drugiej osoby i nie poddawać się wpływom innych. Partnerzy również powinni starać się pokazać, że są godni zaufania i potrafią wziąć na siebie odpowiedzialność za drugiego człowieka.
Rodzice czy partner?
W sytuacji zmuszenia do wyboru między rodzicami a partnerem, należy się zastanowić, co jest najważniejsze. Są dwa warianty. Jeżeli wybierzemy partnera, ryzykujemy, że na początku rodzice nie zaakceptują związku. Jednak pokazanie, że jest się szczęśliwym i spełnionym, może wzbudzić po jakimś czasie akceptację rodziców.
Natomiast gdy wybierzemy rodziców, możemy na zawsze utracić szansę na to, aby być szczęśliwym w związku. Wybór należy do nas. Odwołując się do biblijnego przesłania, że "miłość nigdy nie ustaje", warto wszystkim rodzicom zwrócić uwagę na to, że kochając swoje dzieci, powinni pragnąć przede wszystkim ich szczęścia. Dlatego rodzice powinni przynajmniej spróbować zaakceptować wybór dziecka, bez względu na to, czy jest to partner zdrowy czy niepełnosprawny. Rodzice powinni być dla swoich dzieci oparciem, ostoją w trudnych chwilach, a nie ich przeciwnikami.
Aneta Olkowska
Źródło: www.niepelnosprawni.pl