31-08-2010 12:46
Serwis Randkowy, Niepełnospraawni: Sztuka Kochania to fascynująca książka będąca jednocześnie miłosnym poradnikiem. Przedstawiamy rozdział 2.
Rozdział II: Miłość młodzieńcza
ODRĘBNOŚĆ ŚWIATA UCZUCIOWEGO I ZMYSŁOWEGO DZIEWCZĄT I CHŁOPCÓW
Okres, który nazwalam I fazą konfliktową, rozpada się w sposób naturalny na dwie części: pierwszą — od momentu pokwitania, tj. mniej więcej od dwunastego do siedemnastego roku życia, gdy kontakty międzypłciowe są jeszcze dość niezręczne i skomplikowane, i drugą — między siedemnastym i dwudziestym piątym rokiem życia, w której chłopiec i dziewczyna zaczynają iść razem i budować wspólnie swoje życie uczuciowe i seksualne.
Jak już wspomniałam w poprzednim rozdziale, chłopiec prawie od okresu pokwitania osiąga w krótkim czasie maksymalną wysokość życiowego napięcia seksualnego, co idzie w parze z dużymi możliwościami nawiązania fizycznych kontaktów seksualnych.
W fazie tej rozwój uczuciowości chłopca nie wychodzi jeszcze z kręgu miłości ojcowskiej i przyjaźni nawiązywanych z rówieśnikami swojej płci. Do dziewcząt równolatek chłopcy odnoszą się raczej nieufnie, a napięcie seksualne rozładowuje się w mimowolnych wytryskach nasienia towarzyszących marzeniom sennym o zabarwieniu erotycznym lub w onanizmie.
Dziewczęta przy niskim napięciu seksualnym znacznie wcześniej zaczynają przejawiać pragnienia miłości uczuciowej i szukają chłopca „na własność", bez instynktownej potrzeby kon-taktów fizycznych. Mechanizmy pobudliwości seksualnej nie są u nich jeszcze dostatecznie rozwinięte. Kształtowanie się wrażliwości erotycznej i prawidłowych odruchów licznych receptorów skórnych i narządowych — to długi i bardzo skomplikowany proces, a bogatą uczuciowość wynoszą dziewczęta prosto z dzieciństwa.
Chłopiec, którego rozsadza wprost nadmiar pobudliwości w tym okresie życia, poszukuje towarzystwa dziewcząt z ciekawością i dociekliwością młodego psiaka (jak to określiła jedna z młodych pacjentek). Dotknąć, zobaczyć, popróbować... to projekty i plany, wypełniające jego wyobraźnię. Występuje u niego w tym okresie bezproblemowy pęd do stosunku fizycznego i rozładowania napięcia, a uczuciowość stoi dopiero u progu rozwoju. Ucieka od jakichkolwiek obowiązków czy więzów, ponieważ dziewczyna jest w tym okresie życia dla niego jedynie obiektem odkrywczych dociekań. Oczywiście, im inteligentniejszy i bystrzejszy, tym zręczniej stwarza pozory miłości. Zorientowawszy się szybko, że chcąc osiągnąć pożądany efekt, należy oddziaływać na wyobraźnię dziewcząt, mówi o miłości, szantażuje dziewczynę odejściem, jeśli nie da mu „dowodu miłości"... itp.
Wszystko to są mniej lub bardziej pomysłowe środki do osiągnięcia jedynego celu, jaki go wtedy urzeka — stosunku z kobietą. Dla przykładu wykazującego, że nie są to tylko rozważania gołosłowne, przytoczę dwa listy dziewcząt w wieku szkolnym. Dowód miłości. „Na przełaj" 1970. nr 39
„Mówił, że powinnam mu się oddać, przynosił mi różne angielskie czasopisma, które dowodziły, że młodzież, na Zachodzie żyje ze sobą i to jest na porządku dziennym. Tłumaczył mi, że przy mnie bez przerwy musi hamować popędy, że przez to może nabawić się nerwicy. Mówił, że jestem zbyt ładna, żebym do małżeństwa się uchowała".
A oto inny opis wakacyjnych doświadczeń szesnastoletniej dziewczyny:
„Idziemy więc lasem, a właściwie dróżką, wprost przez las nie chciałam z nim iść. Co chwila patrzy mi w oczy, uśmiecham się, on też. Przystajemy przy sadzawce, zza drzew wybiega mała sarenka, jakby nam na spotkanie, ale zaraz ucieka. Więc to jest ten chłopiec, o którym tyle myślałam? Ma cudowne szare oczy i podoba mi się najbardziej na świecie. Jest już dorosły, ma dziewiętnaście lat i dowód osobisty. Wacek: kładzie mi rękę na ramieniu, jest mi z nim dobrze. Idziemy w milczeniu, nie odrzucam tej ręki, głaszczę ją. Zatrzymujemy się. Wacek pyta, o czym myślę. Ja odpowiadam, że go podziwiam. — Mnie? — zdziwienie maluje się na jego twarzy. Idziemy dalej, nie wiadomo gdzie. Wacek siada pod drzewem, ciągnie mnie do siebie. Z początku opieram się, ale idę, wierzę, że mi nic złego nie zrobi. Kładziemy się na trawie, jak na filmie, ja obserwuję wierzchołki drzew, on dostrzega moje zadumanie, mówi, że chcę się go pozbyć. Ale to nieprawda, przecież tak bardzo go kocham. Wacek mnie całuje, nie opieram się, to pierwszy pocałunek w moim życiu. Ale nie chcę mu dać tego drugiego dowodu miłości. Wstajemy i idziemy dalej. Nic nie mówię, lecz myślę o tym wszystkim. To jego «Oddaj mi się» — koniec świata! Mówię mu, że jest narwany. Odpowiada, że nie, że właśnie jest normalny. On prosi, żebym chociaż usiadła obok niego. Zgadzam się. I znów to samo — ja ciągle «Nie!», bo boję się tego po prostu. Wstaję i obserwuję go. On mówi, że się pogniewa, odpowiadam: Nic nas właściwie nie łączy. I odchodzę w kierunku domu babci, a on: «Jesteś jeszcze dzieckiem, więc żegnaj i koniec»...
— No i cóż — pisze dziewczyna na zakończenie — podobają wam się moje wakacje? Zrozumiałam już teraz — Wacek miał rację, każdy chłopak jest taki".
Jeżeli dziewczyna ustąpi, to zwykle nie kończy się na jednym dowodzie miłości, idą za nim następne, a potem ciąża. I co dalej? A chłopiec, jeżeli uda mu się namówić do współżycia koleżankę w jego wieku, już w krótkim czasie stwierdza, że partnerka nie rozwinięta seksualnie — jest „zimna". Szybko się zniechęca, zarzucając jej oziębłość jak kalectwo nieomalże, po czym szuka dalej łatwych zdobyczy. Jeżeli ma duży temperament, a nie spotka mądrej dziewczyny, utrwala się w jego życiu forma „mini-miłości" fizycznej i ubogiej. Nierzadko przechodzi on z takimi nawykami w wiek dojrzały i rozpoczyna karierę podrywacza „zaliczającego" dziewczyny i niezdolnego do miłości pełnowartościowej, złożonej nie tylko z więzów fizycznych, ale i uczuciowych.
Zdarza się, że męskie cechy charakteru u podrywaczy są słabiej wyrażone, ponieważ w swym rozwoju emocjonalnym pozostają oni nadal dziećmi i próbują uzyskać rekompensatę poczucia mniejszej wartości przez podkreślanie swej męskości wyłącznie w dziedzinie pici. Takim przypadkiem jest Don Juan, który dowodni stale swojej męskiej tężyzny w dziedzinie seksualnej, ponieważ nie był pewny swej męskości w sensie charakterologicznym (według E. Fromma).
Zdarzają się w tym wieku i inne sytuacje, gdy np. miody chłopiec szesnasto-, osiemnastoletni zetknie się z partnerką dojrzałą. Z pewnych względów pierwsze doświadczenia seksualne chłopca w takim układzie bywają korzystne. Nie może skrzywdzić swojej partnerki, ponieważ jest rozumniejsza od niego, a i przed niepożądaną ciążą potrafi się już kobieta dojrzała zabezpieczyć. Wyrobiona zaś seksualnie partnerka uczy swojego młodego przyjaciela, jak należy pieścić kobietę, aby mogła przeżywać sprawy seksualne w pełni. W ramach takiego kontaktu uczy się on pocałunków, pieszczot i wszelkiego rodzaju form miłości fizycznej, co pozwala mu zrozumieć, jak bogata i skomplikowana jest wrażliwość kobiecego ciała i nie sądzę, aby w przyszłych kontaktach z rówieśnicami uważał — że następnym dowodem miłości po pocałunku... jest stosunek.
Przygoda miłosna z kobietą dojrzałą jest dla chłopca jak gdyby pójściem na skróty, omija on długie i pracowite uczenie się miłości fizycznej wspólnie z rówieśnicą. Układ taki ma jednak jedną zasadniczą wadę, nauka seksu bowiem nie idzie tu w parze z rozwojem uczuciowości, jest izolowana i zubożająca psychicznie. W miłości równolatków obydwoje dają z siebi wszystko i traktują się na serio, a kobieta dojrzałą siłą rzecz> traktuje swego młodego kochanka trochę jak dziecko — po-błażliwie, nigdy jak równego sobie człowieka.
Istnieje opowieść grecka Dafnis i Chloe, napisana przez Longosa w II wieku. Opowiada ona przygody i historię miłości młodej pary niedoświadczonych pasterzy — Dafnisa i Chloe. W opowieści tej niepoślednią rolę odegrała dojrzała sąsiadka.
„Dafnisie! — zawołała sąsiadka. — Dziś w nocy dowiedziałam się od Nimf, że kochasz Chloe. We śnie opowiadały mi Nimfy o twoich łzach wczorajszych. I kazały mi przyjść ci z pomocą i nauczyć spraw miłości. Nie są to ani pocałunki, ani uściski, ani nawet to, co robią barany lub kozły. O nie! te nasze skoczki są znacznie bardziej słodkie. Trwają dłużej i dają więcej rozkoszy. Jeśli chcesz uwolnić się od zgryzot i znaleźć rozkosz, której szukasz nadaremnie, tedy, luby, zostań moim uczniem. Z miłości dla Nimf chętnie wszystkiego nauczę" Longos: Dofnis i Chloe, Warsxawa 1962, s. 94.
Związek dojrzałej kobiety i młodego chłopca, pomimo podobnie wysokiego napięcia seksualnego u obojga, jest nietrwały i zwykle umiera śmiercią naturalną z chwilą zaspokojenia głodu seksualnego przez chłopca. Od początku skazany jest na chwilowość, ponieważ w miarę dorastania chłopiec szuka partnerki o wspólnych zainteresowaniach i podobnym stylu życia.
Bywają również i niebezpieczne, a czasem zbrodnicze formy rozładowywania nadmiernego napięcia seksualnego. Myślę tu o zbiorowych napadach nastolatków na dziewczęta i kobiety dorosłe w celu obejrzenia ich, a nawet zgwałcenia. Motorem tych poczynań jest między innymi bardzo wysokie napięcie seksualne, a hamulce psychiczne u chłopców ze środowisk mało kulturalnych nie działają prawidłowo.
Oglądając sprawozdania filmowe dotyczące zbiorowych gwałtów zastanawiałam się, czy w wielu wypadkach „ofiary" gwałtu indywidualnego lub zbiorowego nie są tak samo winne zaistniałej sytuacji jak gwałciciele, a w ostatecznym efekcie tylko bardziej pokrzywdzone? Może nawet słowo „winna" w stosunku do dziewczyny nie jest słuszne, raczej należy się ono rodzicom i wychowawcom.
Za czasów naszych mam i babek było nie do pomyślenia, żeby młoda dziewczyna udawała się z przygodnie poznanym mężczyzną na spacer, do lokalu czy w miejsca odludne. Osławione „przyzwoitki" tamtych czasów, wysyłane przez rodziców dla towarzystwa córki spotykającej się z młodym człowiekiem, miały zapobiec nieoczekiwanym agresjom fizycznym ze strony mężczyzny.
Dziś śmiejemy się z tego. Dziewczęta chodzą z mało znanymi chłopcami na wycieczki, pozwalają się podrywać na ulicy nie znanym mężczyznom, zgadzają się na pójście z nimi do obcego mieszkania czy do lasu. Wydaje im się, że są to objawy postępu i nowoczesności, a nie karygodnej lekkomyślności. Rodzice, niestety, również nie zdają sobie często sprawy z niebezpieczeństwa takiego postępowania i nie uprzedzają dziewcząt o grożących im konsekwencjach.
Chłopak nie ma wpływu na wysokość swojego napięcia seksualnego, ale dziewczyna powinna wiedzieć, że każda sytuacja z wyżej wymienionych staje się dla niego jawną propozycją do „gwałtu", i jeżeli nie chce być zgwałcona, nie powinna dawać po temu okazji.
Niestety, gdy analizuje się dokładnie sprawozdania sądowe i prasowe na ten temat, w przeważającej większości wypadków stwierdzamy zgodę dziewczyny na pójście do mieszkania, do lasu czy w odludne miejsca z przed chwilą poznanym chłopcem.
Sądzę., że szeroka popularyzacja wiedzy o procesach fizjologicznych zachodzących w wieku młodzieńczym w organizmie chłopców i dziewcząt powinna dać w efekcie ostrożniejsze korzystanie przez dziewczęta z wywalczonej z trudem równości wobec chłopców.
W dziedzinie seksu postęp i zrównanie praw dziewcząt i chłopców wyprzedziły znacznie wiedzę o niewzruszonych prawach rządzących przemianami fizycznymi i psychicznymi w or-ganizmie młodzieży i pozostawiły dziewczęta w jakimś sensie bezbronne, narażone na agresję seksualną. Chłopców natomiast poniesionych napięciami seksualnymi, bardzo gwałtownymi w tym wieku, zwykła lekkomyślność dziewcząt naraża na kompromitację, kary sądowe i niejednokrotnie wykolejenie się, z drogi prawidłowego rozwoju już w latach młodzieńczych.
Oczywiście rozważania moje nie dotyczą młodocianych bandytów, napadających podstępem i siłą kobiety zupełnie przypadkowe. Chodzi mi tylko o smutne konsekwencje, wynikające z nieprzezorności dziewcząt oraz nadmiernej agresywności seksualnej chłopców.
Dziewczyna w okresie dojrzewania i rozwoju między trzynastym i siedemnastym rokiem życia w przejawach swej uczuciowości jest już w pełni kobietą. Jej kobieca struktura psychiczna dominuje przez całe życie nad fizyczną stroną przeżyć. Już w wieku szkolnym niańczy lalki, kotki, pieski i matkuje całemu światu. Z chwilą gdy w orbicie jej zainteresowań uczuciowych znajdzie się chłopiec, pojawia się pragnienie zagarnięcia go dla siebie na stałe. Podświadomy instynkt macie-rzyński z tendencją do stworzenia własnego gniazda widać w czułych nazwach nadawanych często chłopcu: „mój chłopak", „mężuś", ,,tatuś" itp., zdradzających nastawienie „rodzinne" młodej dziewczyny.
W tym układzie miłość młodzieńcza przed siedemnastym rokiem życia jest od zarania źródłem konfliktów i nieporozumień. Chłopiec — jak już pisałam — szuka w sposób mniej czy bar-dziej zręczny obiektu do rozładowania napięcia fizycznego, dziewczyna rozsnuwa w wyobraźni całe poematy miłości i wierności. Szuka ona zrozumienia, oparcia i przyjaźni u chłopca, nie mając najmniejszego pojęcia, że wszystko to jest nieosiągalne w tym wieku i w tym układzie. Nierzadko rozczarowania uczuciowe prowadzą do kompleksów i zaburzeń w prawidłowym rozwoju psychicznym albo do wyciągnięcia wniosku, jak autorka listu cytowanego uprzednio: że widocznie wszyscy chłopcy są tacy, wobec czego trzeba się pogodzić z rzeczywistością i ustąpić, chociaż konsekwencje będą ciążyły, niestety, tylko na niej.
Dodatkową trudnością w młodzieńczych konfliktach uczuciowych jest rozluźnienie się więzi dzieci i rodziców, podziw dla autorytetu rówieśników i zgodny wniosek nastolatków płci męskiej i żeńskiej, że starsi nic nie rozumieją i na niczym się nie znają. Nie jest tak źle, jeżeli skutkiem nieświadomości pozostają jedynie po miłości młodzieńczej mniej czy bardziej przykre wspomnienia. Niestety, jest to wiek ogromnej egzaltacji i zachwiania równowagi psychicznej w związku z prze-żywanymi zmianami hormonalnymi; wstrząsy uczuciowe u dziewcząt mniej zrównoważonych mogą nawet doprowadzić do samobójstwa, z czym spotykamy się wcale nierzadko.
W jednej z publikacji prasowych, zebranych w wydaniu książkowym, analizujących przyczyny pozornie niczym nie wytłumaczonego samobójstwa młodej piętnastoletniej dziewczyny, znalazłam, prócz rozważań publicysty piszącego artykuł, fragmenty listów dziewczyny oraz list jej chłopca, które niżej przytaczam:
„(...) lwa wstała w tym dniu późno, koło jedenastej (ostatni dzień ferii wielkanocnych). Sama w domu, oboje rodzice wcześnie poszli do pracy. Zrobiła sobie la śniadanie jajecznicę (na stole pozostała nie umyta patelnia). Długo czesała się przed lustrem w pokoju, nastawiła przy tym jak zwykle radio, muzyka rozrywkowa na pełny regulator. Wreszcie zaczęła się ubierać. Coś się już wtedy musiało z nią dziać, dojrzewała decyzja. Wyciągnęła z szafy czarną perlonową halkę i takież majteczki, komplet ten rzadko używała; ostatni raz miała go na sobie bodaj że na sylwestra; wtedy gdy pojechała do Janka i pozostała na noc u niego w domu (...) za wiedzą jego rodziców, oczywiście. Matka nie cierpiała tego kompletu, mówiła, że takie coś noszą ladacznice. Ale matce wiele rzeczy się nie podobało, wiadomo. Więc ubrała się w czarną halkę i w czarne skąpe majteczki" (ułożyła) się r a kocu w kuchni i otworzyła gaz.
Oto ponury finał sprawy, w przebiegu swoim tak typowej, że można ją przytoczyć jako schemat niemalże ilustrujący miłość dwunasto-, piętnastolatków. Tylko finał nie bywa zwykle aż tak tragiczny.
Wracając do lwy, jej sprawy rodzinne zaczęły się układać całkiem źle. Wieloletnia przyjaźń, która łączyła ją z ojcem, uległa rozpadowi. Matka, była więźniarka z Ravensbriick, zmęczona życiem, oceniała jej młodzieńcze wyskoki bardzo surowo i krytycznie. lwa oczekiwała, że ojciec w konfliktach rodzinnych ujmie się za nią, niestety, zwykle lojalnie brał stronę matki.
„Niestety" — nie dlatego, że matka nie miała racji, ale dlatego, że w chwili pojawienia się konfliktów okresu dojrzewania dobrze czasem nie dochodzić zbyt skrupulatnie swych racji, jeśli ceną jest utrata zaufania dziecka.
Zaufanie to jest bowiem ogromnie potrzebne rodzicom w tym okresie, a jeszcze bardziej dzieciom nie obeznanym z pułapkami grożącymi w ich bardzo jeszcze niedojrzałej dorosłości.
Nieszczęściem dla Iwy doszedł jeszcze jeden konflikt — konflikt ze szkołą. Profesor przechodząc przypadkiem ulicą (mieszkała na parterze) wypatrzył przez słabo zasłonięte okna, że siedziała z chłopcem na tapczanie paląc papierosy. Chodziła do szkoły na drugą zmianę, więc przed południem była SE: a w domu. Wybuchł skandal, awantura w szkole, że przyjmuje chłopców w domu sama i „robią bezeceństwa" (jeżeli beceństwem jest siedzenie na tapczanie z papierosem?). Ponure w skutkach jest rzutowanie perwersyjnej wyobraźni ludzi dorosłych na często zupełnie niewinne zachowanie młodzieży. Nie jest źle w takich przypadkach trzymać się ściśle faktów, nie domalowując szczegółów z fantazji.
Dziewczynę przeniesiono do innej szkoły, ale pozostał u: L do rodziców i nauczyciela za zohydzenie spraw miłości i rzec v które się dzieją między chłopcem i dziewczyną.
W tym czasie chłopiec wyjechał z rodzicami do innego miasta, zaczęła się korespondencja.
List Iwy:
„Moje najdroższe w świecie Janki!
Piszę, bo drugi już dzień nie ma listu od Ciebie, i nie wiem, co się z Tobą dzieje. Czy nic Ci się nie stało Janki! ... Co dzień siedząc w domu czekam na Cieli słysząc Twoje kroki w bramie czekam na Twoje pojawienie się, a Ty nie przychodzisz ... Dlaczego? Przecież wiesz dobrze, że ja czekam! Że czekam właśnie na Ciebie. I tylko róża stojąca jeszcze na biurku mówi mi, że odjechałeś, więc jak możesz przyjść? ... Jak to dobrze, że przynajmniej mogę pisać do Ciebie w każdej chwili, i to, że Ty to będziesz czytał i że odpiszesz. (...) To napełnia mnie otuchą"
(...) Siedzę w fotelu z Tobą, gładzę Cię po głowie, później zamykam oczy i wodzę ręką po Twojej twarzy chcąc zapamiętać Twoje rysy, czuję Twoje usta na ręce, gorące — szukam teraz miejsca, w którym bije Ci serce — jak ono wali — jak gdyby chciało wyrwać się z piersi — i teraz całuję Cię — mocno, mocno, aż mam tego dosyć... Dosyć? Nie! Nigdy! Nigdy nie będę miała dosyć Ciebie i Twoich pocałunków. Wierz mi — ale czy mnie możesz wierzyć?" (...) ".
Listy stają się coraz gorętsze, pełne tęsknoty i miłości, co jest również reakcją na rozluźnienie się kontaktu ze strony chłopca. Przestaje go interesować miłość ja odległość ze zrozumiałych względów. Listów nie lubi pisać, jak każdy prawie mężczyzna. Pełne miłości wynurzenia Iwy powodują skutek wręcz odwrotny — przestaje być atrakcyjna, a zaczyna być nudna.
Na takie listy może sobie pozwolić mężczyzna, a nigdy prawie kobieta, nawet po srebrnym weselu, a co dopiero u progu miłości. Skutki nie dają na siebie długo czekać:
List Iwy:
„(...) Bardzo chcę być w tej chwili przy Tobie, uspokoić Cię, odpędzić od Ciebie wszystkie smutne i ponure myśli, znów całować Cię powtarzając: Moje Janki! Moje ukochane Janki! (...) Jeszcze tylko jedno! Bez względu na to czy mi zabronisz, czy nie przyjadę i choćbyś uciekł i schował się w mysią dziurę, znajdę Cię. Po co? Tak, właśnie — po co? Żeby zobaczyć Cię żywego, żeby nacieszyć się Twoim widokiem... Być może brzmi to zbyt banalnie, ale cóż poradzić, skoro tak jest. To już wszystko, co miałam Ci do powiedzenia. Teraz zależy od Ciebie, czy dalej będzie trwać nasza korespondencja, a co za tym idzie i nasza miłość, czy nie. Bez Twojego pozwolenia całuję Cię strasznie mocno i gorąco (nie opieraj się, może to już ostatni raz). Czy Twoja? Iwa"
Iwa zaniepokojona jedzie do niego na sylwestra i zostaje na noc. Ta noc miała przypieczętować ich miłość całkowitym oddaniem wzajemnym. Niestety, lwa nie domyśla się nawet, że tym posunięciem wydała wyrok na swoją miłość. Sądziła, że oddaniem się złączy ich na zawsze, że fakt ten będzie równoznaczny z małżeństwem.
Po powrocie miś pluszowy, podarowany kiedyś przez Janka, zostaje przemianowany na Jacusia-Darusia i zaczyna występować w roli synka.
Następne listy mają już nastrój zdecydowanie rodzinny:
„Kochany Mężusiu!!!
Leżę w łóżku (jest 21.50) i odpisuję Ci. List od Ciebie dostałam dopiero, gdy przyszłam z treningu, tzn. o 21.00 (...) Więc dobranoc, kochanie! Nic się nie martw i uszy do góry. Nie chodź z gołą głową! Twoja
Iwa
P.S. Kochany Tatusiu!
Czemu nic do mnie nie napisałeś? Jestem przecież grzeczny i od kiedy mamusia mnie wykąpała, nie brudzę się już. Przykrzy nam się bardzo bez Ciebie, a tu tak rzadko na dodatek przychodzą listy. Nie smuć nas więcej i pisz chociaż częściej. Na razie do widzenia. Całuję Cię. Twój Daruś".
Rodzice chłopca są zgorszeni jej przyjazdem, nastawieni niechętnie. Chłopak wystraszony propozycjami małżeńskimi (jest jeszcze uczniem) czuje się osaczony... znika i przestaje się odzywać. Po śmierci lwy na list dziennikarza z prośbą o spotkanie i rozmowę o lwie — odpisuje:
„Szanowny Panie Redaktorze!
W odpowiedzi na list Pański z dnia 26 V 1965 roku uprzejmie komunikuję, że nie jestem w stanie uczynić zadość prośbie Pana, dotyczącej moich wyznań na temat osobowości śp. Iwy.
Listy jej do mnie zwróciłem rodzinie i nic nie zatrzymałem z materiałów, które mogłyby Pana interesować. Nie uważam również za możliwe i słuszne dzielić się z Panem hipotezami na temat przyczyn śmierci wspomnianej mojej znajomej. Depesza jej rodziny, wzywająca mnie na pogrzeb, zaskoczyła mnie równie
mocno, jak i sama śmierć. Wydaje mi się, że tylko rodzice śp. lwy i towarzystwo, w którym się obracała w K., mogą Panu udzielić interesujących Pana informacji, jeśli Pan pragnie podjąć próbę rehabilitacji śp. lwy lub jej rodziców. Ja nic na ten temat nie wiem, gdyż życie wewnętrzne Zmarłej było dla mnie równie wielką zagadką, jak dla Pana, tym bardziej że spotykaliśmy się ze sobą bardzo rzadko, korespondencja była przerywana nie z mojej winy i trwała niezbyt długo, o czym może się Pan przekonać z jej listów do mnie, które zwróciłem rodzinie.
Łączę wyrazy poważania Janek X".
Może jest przerażony nieoczekiwanym dramatem? Usiłuje się wycofać, wykłamać — pomniejszyć swoją rolę w tej sprawie? Mnie się jednak wydaje, że było inaczej. Wyobraźnia uczuciowa dziewcząt w tym wieku jest ogromnie pobudliwa — bogata, nie jest więc wykluczone, że realia były niewspółmiernie małe w stosunku do bogactwa przeżyć Iwy.
I tu tkwi największe niebezpieczeństwo wczesnego okresu młodzieńczego. Niebezpieczeństwo polegające na przeroście uczuciowości u dziewczyny i niedorozwoju, a nierzadko całkowitego jej braku u chłopców, o czym świadczy list Janka po śmierci lwy.
Gdyby sytuacja była odwrotna i nie kochany chłopiec popełniłby samobójstwo z miłości, to dziewczyna, nawet nie bardzo zainteresowana uczuciowo, stworzyłaby retrospektywnie poemat .w wyobraźni i wspomnienia stałyby się historią wielkiej miłości.
Mężczyzna, nawet zaangażowany uczuciowo, reaguje zupełnie inaczej. Przez wiele wieków kobiety zawiedzione w miłości zamykały się w klasztorze do końca życia, a nie przypominam sobie, żeby się. to zdarzyło mężczyźnie. Jedynym znanym mi przykładem był pan Michał Wołodyjowski z Potopu, ale i jego żałoba nie trwała zbyt długo.
Może historia lwy nie zakończyłaby się tak dramatycznie, gdyby młodzi trochę więcej wiedzieli o swoich reakcjach i potrzebach. O tym, że świat uczuciowy dojrzewających dziewcząt i chłopców jest diametralnie różny. Że rozpoczęcie współżycia, na które decyduje się dziewczyna, jest dla niej naprawdę dowodem miłości, podczas gdy dla chłopca jest celem, do którego zmierza, dokładając wszelkich starań, i momentem, w którym z reguły kończy się jego zainteresowanie partnerką.
Znajomość odrębności reakcji w tym wieku pozwoliłaby im względnie bezkolizyjnie przejść przez okres młodzieńczy — aż do chwili, gdy chłopiec zacznie dojrzewać uczuciowo, a dziewczyna rozkwitnie fizycznie, co wyrównuje ich szansę w miłości.
W życiu dziewcząt nastoletnich (lat szesnastu do dziewiętnastu), podobnie jak u chłopców w tym wieku, zdarza się nierzadko nawiązanie kontaktu uczuciowego z mężczyzną znacznie starszym, trzydziesto-, czterdziestoletnim. Mężczyzna po czterdziestce jest w okresie wyraźnego spadku swoich fizycznych możliwości seksualnych, a równocześnie ma za sobą bogate doświadczenie w sprawach kobiet, ich psychiki, wymagań i fizycznych reakcji.
Partner taki idealnie pasuje do wyobraźni o miłości dziewczyny kilkunastoletniej. Jest romantyczny, uważający, przynosi kwiaty, mówi wytworne komplementy, zaprasza do kina, do teatru, na eleganckie dansingi, obdarza subtelnie dobranymi i licznymi prezentami. Umie mówić pięknie o miłości, ceni znaczenie muzyki, nastroju, otoczenia, a przede wszystkim nie rzuca się na partnerkę zdążając najkrótszą drogą do stosunku, tylko uwodzi ją pieszcząc, całując, ucząc tajemnic miłości i zaczyna współżycie dopiero wtedy, gdy rozbudzona dziewczyna odczuwa potrzebę konkretniejszych przeżyć fizycznych. Daje on partnerce to wszystko, czego nie znajduje ona u swoich rówieśników, a czego podświadomie zwykle oczekuje.
Wydawałoby się, że jest to układ wręcz idealny, ale i tu istnieją zastrzeżenia. Mężczyzna znajduje się już w okresie spadku swoich możliwości seksualnych i spadek ten stopniowo będzie postępował. Dziewczyna natomiast bezkolizyjnie wprowadzana w świat seksu przez doświadczonego partnera rozwija się szybko i jej wymagania zaczynają rosnąć. Gdy ona w wieku lat trzydziestu stanie u szczytu swoich możliwości seksualnych, partner jej w zasadzie kończy swoje aktywne życie w tej dziedzinie, dobiegając sześćdziesiątki- Wobec powyższego, podobnie jak w układzie młody chłopiec — dojrzała kobieta, układ: młoda dziewczyna — dojrzały mężczyzna jest równie nietrwały, ponieważ nie ma wspólnej przyszłości, ale jako pierwsza miłość, wprowadzająca w tajniki życia seksualnego młodą kobietę, jest układem dla niej raczej korzystnym.
Dziewczyna wychowana przez dojrzałego przyjaciela potrafi świadomie ustawie w dziedzinie seksu swego przyszłego małżonka i wie już, czego można i należy od niego wymagać. Układ: młoda dziewczyna i dojrzały mężczyzna ma jeszcze jedną przewagę nad analogicznym układem dotyczącym młodych chłopców, a mianowicie w sytuacji chłopięcej partner jest prowadzony i podlega dyrektywom kobiety, a takie podporządkowanie nie bardzo się podoba dojrzewającym chłopcom, chyba że nie wyrośli jeszcze z tęsknoty do opieki macierzyńskiej.
Przypomina mi się, a propos powyższych rozważań, zasłyszana przeze mnie w zatłoczonym autobusie zabawna rozmowa. Chłopiec i dziewczyna w wieku siedemnaście, osiemnaście lat.
On: — Widzisz, widzisz, jaka ty jesteś — jak idę przed tobą, niedobrze; ty idziesz przede mną — też niedobrze. Zdecyduj się wreszcie...
Ona: — Oczywiście — wolę, jak ty idziesz przede mną...
On: — Zawsze?!!! (z intonacją podchwytliwą).
Ona: — Zawsze!... a... ale w autobusie...
W życiu kobiety — przeciwnie, jednym z ogromnie ważnych momentów towarzyszących miłości jest rozbudzenie wyobraźni i podziwu dla partnera. Powinien on imponować, być sławnym, popularnym aktorem, uczonym czy wielkim sportowcem, aby kobieta mogła go podziwiać i być z niego dumna. Młody chłopiec nie zawsze ma sprecyzowane plany życiowe i jest tylko rówieśnikiem, zwykle nie budzi podziwu i szacunku. Mężczyzna dojrzały ma te walory siłą rzeczy, ze względu na zajmowane stanowisko, sytuację materialną czy karierę życiową.
W POSZUKIWANIU WSPÓLNEGO MIANOWNIKA
Po ukończeniu osiemnastego, dziewiętnastego roku życia chłopiec i dziewczyna stają się mężczyzną i kobietą, wkraczają w okres miłości młodzieńczej. Rozpoczyna się między nimi na-wiązywanie kontaktów przyjaznych i uczuciowych. Młody mężczyzna i kobieta rozpoczynają próby wspólnego budowania swego życia uczuciowego oraz seksualnego we dwoje. Zbiega się to mniej więcej z ostatnimi latami szkoły i początkami studiów lub pracy zawodowej. W tym wieku zaczynają już chodzić ze sobą na stałe dobrane pary.
Wydawałoby się, że teraz, gdy minęły już najostrzejsze rozbieżności i konflikty okresu dojrzewania, wszystko powinno iść gładko i bezproblemowo. Niestety, nie ma takiego okresu w ży-ciu, który nie miałby własnych komplikacji i kłopotów.
Z kolei na pierwszy plan wysuwa się pytanie — kiedy rozpocząć współżycie fizyczne? Dorośli i nauczyciele mają dla wychowanków mnóstwo dobrych rad, jak wyżywanie się w sporcie, gimnastyka, zimne prysznice, nauka i sublimacja twórcza niskich instynktów seksualnych. Wiele lepszych czy gorszych sposobów na utemperowanie seksualnych zapędów młodzieży wymyślono od początku świata. Część z nich ma wartość raczej utartych zwyczajowo i tradycyjnie poglądów, nie zawsze zgodnych z rzeczywistością.
Doktor Andrzej Jaczewski w swoich badaniach nad popędem seksualnym zebrał dane ankietowe u sportowców wyczynowych — mistrzów sportu, pytając ich, co robią najchętniej po długim dniu wyczerpującego treningu sportowego. Okazało się, że w większości wypadków odpowiedź brzmiała: biorę prysznic, zjadam dobry obiad i idę do swojej dziewczyny. Jak się oka-zuje, sport i gimnastyka, powszechnie zalecane jako czynnik hamujący i zmniejszający napięcie seksualne, nie wywierają przypisywanego im wpływu. Niewątpliwie uprawianie wszelkiego rodzaju sportów odgrywa dużą rolę w prawidłowym rozwoju fizycznym młodzieży, ale nie jest „lekarstwem" na zmniejszenie napięcia seksualnego.
Następną radą bardzo popularną jest propozycja „wzięcia się za naukę, aby nie przychodziły głupie myśli do głowy". Tu ja z kolei zrobiłam kiedyś z własnej ciekawości ankietę wśród stu kilkudziesięciu studentek zamężnych i niezamężnych pytając, jak wpływa stabilizacja czy brak stabilizacji seksualnej na przebieg ich studiów. Okazuje się, że kobiety zamężne znacznie więcej czasu i energii poświęcają nauce, ponieważ problem znalezienia i zdobycia dla siebie partnera, a w związku z tym i nierzadkie dramaty miłości nieudanych, zabierają ogromną ilość energii i przyczyniają się do zmniejszenia aktywności naukowej.
Oczywiście w małżeństwach studiujących wchodzi w grę kwestia dziecka, ale tę sprawę można załatwić pozytywnie racjonalną antykoncepcją. Ponadto stała para ślubna czy nieślubna zwykle ma konkretne plany, dotyczące przyszłości i stabilizacji życia we dwoje, w związku z czym zależy im na możliwie jak najszybszym ukończeniu studiów i stworzeniu sobie własnego domu.
Jak widać z dotychczasowych rozważań, szeroko zalecane recepty na utemperowanie seksu są dość zawodne i mało skuteczne, a wybranie przeciwnej alternatywy, to znaczy współżycia seksualnego wśród młodzieży, wysuwa na plan pierwszy następny problem, bardzo niebezpieczny szczególnie dla młodych dziewcząt. Problemem tyrn jest ciąża i jako konsekwencja nie ustabilizowanej sytuacji życiowej — jej przerwanie. Ciąża i skrobanka są największym złem i fizyczną krzywdą, jakie mogą spotkać młodą kobietę.
W ten sposób powstaje węzeł, którego rozwiązanie jest bardzo trudne.
W Ameryce, krajach Europy Zachodniej oraz Skandynawii istnieje dość szeroko stosowany zwyczaj pieszczot zastępujących pełny stosunek fizyczny, a pozwalających na rozładowanie nad-miernego napięcia seksualnego. Pieszczoty takie określa się słowami: „necking" i „petting".
„Necking" obejmuje wszystkie pieszczoty, pocałunki itp. dotyczące twarzy, ust, głowy, rąk, piersi, jednym słowem — powyżej pasa. „Petting" - - to również pieszczoty, pocałunki, głaskanie, ale poniżej pasa, łącznie z narządami płciowymi obydwojga partnerów, z wyłączeniem jednak stosunku.
Na przykład w Anglii, Ameryce i Szwecji „petting" i „necking" są uprawiane przez młodzież i ludzi dorosłych, i służą one nie tylko rozładowaniu nadmiernego napięcia seksualnego, zastępując stosunek u młodzieży, ale również są praktykowane przez ludzi dorosłych w sytuacjach, w których normalne współżycie jest nie do pomyślenia.
Jak podają socjologowie amerykańscy, ta forma pieszczot jest bardzo popularna i istnieją pary, które latami ograniczają się wyłącznie do „pettingu" z jednym lub różnymi partnerami. Lekarze amerykańscy zgłaszają zastrzeżenia dotyczące długotrwałego stosowania takich form współżycia, twierdząc, że istnieje obawa wykształcenia określonego zespołu trwałych odruchów warunkowych i w konsekwencji niechęć do tzw. kontaktów normalnych.
Zastrzeżenia podobne można mieć również do wszelkiego rodzaju przejawów normalnego seksualizmu, jeżeli uzewnętrznia się on stale w jednej tylko postaci.
Zmysł wzroku np. odgrywa ogromną rolę w miłości, ale oglądactwo czy ekshibicjonizm należą do zboczeń, dlatego że kontakty seksualne ograniczają się tylko do wrażeń wzrokowych i bodźce wzrokowe doprowadzają do rozładowania seksualnego bez potrzeby normalnego współżycia.
Podobnie pieszczoty oralne (doprowadzenie do orgazmu przez drażnienie pocałunkami narządów płciowych), praktykowane jako wyłącznie możliwa forma rozładowania seksualnego, mogą być określone jako zboczenie seksualne, podczas gdy stosowane wraz z innymi rodzajami pieszczot przed stosunkiem lub w wieku młodzieńczym „zamiast", są tylko jedną z form z wyboru, wzbogacającą współżycie i rozbudzającą wrażliwość seksualną u młodych kobiet.
W naszym społeczeństwie, nie tylko wśród młodzieży, kultura pieszczot jest zaledwie w zarodku, a niejednokrotnie wcale jej nie ma. Propozycje odbycia stosunku po kilku pocałunkach spotyka się na porządku dziennym.
Jednym z zasadniczych celów mojej książki jest próba ukazania bogactwa i kultury pieszczot, dlatego rozdział omawiający rolę zmysłów w miłości jest tak szeroko rozwinięty, a opisy techniki pieszczot są bardzo szczegółowo wyjaśnione.
Staram się nic nie pozostawiać domyślności czytelników, licząc się z tym, że niezmiernie często domyślność i wyobraźnia w tej dziedzinie nie dopisują, o czym przekonuję się stale w gabinecie lekarskim,
Słowa „petling'' i vnecking" przyjęły się powszechnie w słowniku naszej młodzieży jako określenie różnorodnych form pieszczot, a nie jako nazwa zboczenia.
Słowa są wygodne i krótkie — z tego względu będę korzystać z nich nadal w książce, mówiąc o kulturze kontaktów seksualnych, Pogląd wielu seksuologów, że „petting" i „necking" mogą odgrywać rolę stadium pośredniego we wczesnym okresie miłości, poprzedzając rozpoczęcie pełnego współżycia, oraz stanowić szkołę kultury seksualnej, znajduje również potwierdzenie w moich obserwacjach.
Pieszczoty odwlekające moment nasycenia i pełnego złączenia fizycznego pozwalają kobiecie rozwinąć więzy uczuciowości i przyjaźń w psychice wybranego mężczyzny. Zyskuje ona niejako limit czasowy na rozwiązanie tego problemu, ponieważ mężczyzna nie uzyskując od kobiety szybkiej zgody na rozpoczęcie współżycia, zamiast tendencji do przesytu i zmiany partnerki, krąży wokół niej zainteresowany rysującym się w odległej perspektywie całkowitym spełnieniem jego pragnień seksualnych. W tym okresie, który przeważnie mieści się między szesnastym a dwudziestym rokiem życia, wysila on swoją wyobraźnię na wymyślanie coraz innych pieszczot zaspokajających choćby częściowo jego głód seksualny.
Długa i odkrywcza droga, ukazująca stopniowo partnerowi tajemnice kobiecego ciała, staje się równocześnie szkołą miłości dla kobiety. Stwarza jej szansę pełnego rozwoju seksualnego. Mają oni przed sobą całe życie i w tym właśnie wieku mogą doprowadzić do perfekcji sztukę urozmaicania i wzbogacania miłości, aby nie stała się monotonna i nie znudziła się im zbyt szybko.
Już Balzak powiedział, że miłość spełniona w ciągu dwóch dni umiera w ciągu dwóch następnych, zdobywana w ciągu miesięcy trwa miesiące, a w ciągu lat — lata. Sedno sprawy zawsze pozostaje jednakie, nie cenimy rzeczy, które dostajemy łatwo, w klubach studenckich, gdzie w czasie wykładów mówiłam między innymi o bogactwie pieszczot fizycznych, które powinny przez długi okres poprzedzać rozpoczęcie pełnego współżycia, z reguły dostawałam liczne kartki z uwagami, że wszystko to pięknie i kobiety nie mają nic przeciwko wszelkiego rodzaju pieszczotom „zamiast", ale partnerzy skarżą się na dokuczliwe bóle w pachwinach i podbrzuszu po pieszczotach nie zakończonych stosunkiem.
Rzeczywiście. Intensywne przekrwienie męskich narządów płciowych, spowodowane nie rozładowanym podnieceniem seksualnym, może sprawiać przykre bóle jąder, podbrzusza i pach-win. Dolegliwości takie często bywają interpretowane jako objaw chorobowy, a są jedynie skutkiem długotrwałego przekrwienia. Napięcie rozładowuje się zwykle samoistnie w polucjach nocnych, towarzyszących marzeniom sennym. W sytuacji, gdy para kochanków jest już: zaawansowana w równego rodzaju pieszczotach we dwoje, można doprowadzić również w trakcie pieszczot do wytrysku i rozładowania nadmiernego przekrwienia.
Nie będę rozwodziła się szerzej na temat szczegółów wszelkiego rodzaju technik seksualnych, głaskania, muskania, łaskotania, dotyku i pocałunków doprowadzających do orgazmu mężczyznę czy kobietę, ponieważ pisząc dalej o roli zmysłów w miłości, omówię te sprawy dokładniej. Chciałabym tylko podkreślić jeszcze inne korzystne aspekty nauki „neckingu" i „pettingu" we wczesnym okresie miłości dwojga ludzi.
Oprócz wymienionych już dwóch zasadniczych spraw: po pierwsze, maksymalnego przedłużenia czasu zdobywania kobiety przez mężczyznę, co daje jej szansę na obudzenie w nim uczuć miłości, tkliwości i przyjaźni w okresie, gdy magnes seksualny działa; po drugie, sprawienia, iż chłopiec nie zaspokojony seksualnie wysila swoją wyobraźnię, wymyślając najrozmaitsze pieszczoty i karesy zbliżające go do upragnionego celu, co stanowi dla młodej dziewczyny szkołę miłości seksualnej, następnym walorem, przemawiającym na korzyść tego rodzaju kontaktów we wczesnym okresie miłości, jest uchronienie kobiety przed niepożądaną ciążą w przypadkach, gdy partnerzy nie potrafią jeszcze zabezpieczyć się w inny sposób. Przy okazji trzeba tu nadmienić, że wszystkie pieszczoty powierzchowne, a przede wszystkim w formie dotykania członkiem okolicy łechtaczki i krocza, mogą w wypadku wylania się nasienia na srom doprowadzić do ciąży nawet u dziewicy. 2 tego względu należy zachować maksymalną ostrożność dbając, by nasienie nie dostało się na wilgotne śluzówki, ponieważ plemniki z łatwością zawędrują z warg sromowych do pochwy.
Istnieje jeszcze jeden bardzo ważny moment, przemawiający za koniecznością nauczenia się. we wczesnym okresie miłości wszelkich zastępczych form stosunku. Okazują się one nie-jednokrotnie bardzo pożyteczne w dalszym życiu małżonków; na przykład w czasie długotrwałych okresów abstynencji płciowej przed- i poporodowe). Są to zwykle okresy bardzo źle znoszone przez współmałżonka, przyzwyczajonego de regularnego współżycia. Przymusowa abstynencja stwarza pretekst do poszukiwania innej kobiety. Sytuacja jest tym bardziej przykra dla żony, że w okresie okołoporodowym wymaga ona właśnie jak największej czułości i opieki ze strony męża.
Przekonałam się pracując przez wiele lat w poradni ginekologicznej, że niemało małżeństw zostaje rozbitych właśnie przez sprawy seksu. Lekarze narzekają niejednokrotnie na brutalne traktowanie kobiet wracających po porodzie ze szpitala przez „zgłodniałego" współmałżonka, mówiąc: — Cóż tu można poradzić? Czy kobieta może być zdrowa, jeżeli natychmiast po powrocie ze szpitala, w tydzień po porodzie albo i wcześniej mąż zmusza ją do stosunku i za kilka dni wraca ona do szpitala z ciężkim zapaleniem macicy czy jajników.
Istnieje jedna tylko rada — aby małżonkowie w okresach abstynencji wykorzystywali sztukę pieszczot zastępując nią normalne współżycie. Jeżeli te pieszczoty będą im znane i oswoją się z nimi w okresie narodzin miłości, kiedy chętnie i z zapałem je uprawiają nie mając szansy na pełny stosunek, to powrót do nich w okresie ciąży czy przymusowej abstynencji nie sprawi im większych trudności. Uczenie się natomiast innych form współżycia w okresie fizycznie niekorzystnego wyglądu kobiety nie jest najlepszym czasem do budzenia zainteresowania pieszczotami.
Wieloletniemu małżeństwu o wyrobionych odruchach i zapotrzebowaniach seksualnych nie powinno się zalecać całkowitej abstynencji, a jedynie zmianę formy i techniki miłosnej, ponieważ zalecenia takie zwykle są nierealne.
Jeszcze jednym okresem życia małżeńskiego, kiedy „necking" i „petting" oddają nieocenione usługi, jest okres małżeńskiej jesieni. Przeważnie partnerzy nie starzeją się równo i wiele starych małżeństw rozpada się oraz traci więź uczuciową z powodu impotencji współmałżonka, czy (rzadziej) niemożności odbywania stosunku przez kobietę.
W okresie kiedy pojawiają się kłopoty ze wzwodem członka, przez wiele lat jeszcze pozostaje zdolność do wytrysku i odczuwania orgazmu. Podobnie kobieta, która nie może odbywać normalnego stosunku ze względu na stany poopergcyjne czy zmiany chorobowe w pochwie, zachowuje wrażliwość łechtaczki i całego ciała na pieszczoty. Wypełnienie sobie w tym okresie życia deficytu seksualnego czułością i pieszczotami zastępczymi pozwala współmałżonkom pogodnie przejść przez ten czasem kłopotliwy okres współżycia.
I tak, zaczynając od pieszczot i zabaw seksualnych w okresie narodzin miłości, zawędrowaliśmy aż do późnej jesieni małżeństwa. Jak widać, pieszczoty te nie są dodatkową rozpustą, proponowaną i tak już według ogólnie przyjętych poglądów rozwydrzonej młodzieży, tylko szkołą miłości fizycznej dla kobiety i azylem w sytuacjach konfliktowych w toku dalszego wspól-nego życia.