Randki dla osób niepełnosprawnych. Portal randkowy


Serwis Randkowy, Niepełnosprawni: Łączy nas myśl o... seksie

06-12-2010 14:25

Serwis Randkowy, Niepełnosprawni: Napięcie seksualne jest czymś nie tylko normalnym co i zdrowym. Jak wygląda to u osób niepełnosprawnych? 

Rodzice upośledzonych rzadko chcą mówić o problemie seksualności ich pociech. Uważają, że to nie jest rzecz najważniejsza. Że są inne problemy, którymi trzeba się zająć. Tymczasem świat proponuje rozwiązanie - "lotne pogotowie seksualne". - Wiem, że są takie rozwiązania - kiwa głową Tomasz Popadowski. - W profesjonalnej ekipie znajduje się lekarz, sanitariusz i prostytutka z wykształceniem pielęgniarskim. Trzeba zapewnić niepełnosprawnemu bezpieczeństwo, także w czasie seksu. Bo może mu wysiąść serce, krążenie, może się dusić, wszystko zależy od jego schorzeń.

Tomek ma 25 lat. Jest wysoki, muskularny, zadbany. Jak koszula - to XXL, jak buty - to rozmiar 46. Dłonie jak bochny chleba. Teoretycznie Tomek mógłby robić wszystko - nic mu nie dolega. Praktycznie - nie robi nic. Jest upośledzony umysłowo w stopniu umiarkowanym, choruje też na autyzm. Efekt? Tomek siedzi w domu przez całe dnie i niczym się nie zajmuje. Szkoły dla niego nie ma, bo jest za stary. Pracy też nie, nie z jego schorzeniami. Zostaje telewizor i komputer. I seks. Uporczywe myślenie o seksie.

- Wiem, kiedy Tomek myśli o masturbacji - przyznaje jego mama. - Jest wtedy napięty, na niczym nie może się skupić. Staje się agresywny. Po prostu chce seksu, jak każdy z nas. Ale nie może go mieć.

Bo tak: dziewczyny Tomek nie poderwie, bo niby gdzie. Masturbacja - owszem, wchodzi w grę, ale niezbyt często. Trzeba pamiętać, że jak ktoś jest wierzący, to masturbacji pochwalać nie będzie. I mama Tomka nie pochwala.

- To problem-rzeka - mówi Tomasz Popadowski, kierownik środowiskowego domu samopomocy dla niepełnosprawnych w Poznaniu. - Pracujemy tu tylko z dorosłymi niepełnosprawnymi. Wszyscy oni chcą seksu, a nikt z nas nie wie, jak go im zapewnić.

A przecież seks to naturalna potrzeba człowieka. Z tym, że nie człowieka niepełnosprawnego - uważa wielu z nas. - Rodzice naszych podopiecznych  to zwykle ludzie starsi i bardzo wierzący. Tłumaczą mi, że ich upośledzone dzieci  nie odczuwają pożądania, bo chodzą przecież  w niedzielę do kościoła - wyjaśnia Tomasz .- I się modlą. A Bóg nie pozwala na seks bez ślubu. Ani na masturbację.

Marcin gorąco wierzył swojej mamie. Że grzech, że nie wolno. Ale TO było od niego silniejsze. I mimo poczucia winy Marcina, TO zawsze zwyciężało. Marcin masturbował się potajemnie. Potajemnie też znosił objawy raka jądra. Myślał, że to jest właśnie ta  kara boża, przed którą ostrzegała go mamusia. Dlatego nikomu nic o objawach  nie powiedział. Dopiero, kiedy zemdlał pod prysznicem, sprawa wyszła na jaw.

- Dziś Marcin jest już po chemii. Żyje - cieszy się Tomasz Popadowski. - Ale strasznie trudno było przekonać go, że  rak, to choroba, która  może dotknąć każdego człowieka. I że masturbacja nie ma z tym nic wspólnego.

Bo u Tomasza w ośrodku nikt nie robi z pożądania Baby Jagi. - Rozmawiamy z podopiecznymi o tym, że to naturalna potrzeba każdego z nas, że trzeba ją rozładować, ale zaznaczamy też, że nie wolno tego robić publicznie. Jak ktoś czuje napięcie seksualne, powinien się udać do toalety.

Zbyszkowi czasem się nie udaje. Jest głęboko upośledzony i słabo się kontroluje. Dlatego, kiedy pracownicy ośrodka widzą, że Zbyszek nie bierze udziału w zajęciach, nie angażuje się w nie, jest spięty i nerwowy, wiedzą, co się święci. Za chwilę Zbyszek wyjdzie na korytarz i zacznie się masturbować. Trzeba pilnować, żeby dotarł na czas do toalety. Za to potem będzie dużo spokojniejszy, chętnie będzie  robił to, co terapeuta na dziś zaplanował.

Ale Zbyszek wie, że nie można tego robić w miejscu publicznym i na oczach innych ludzi. To bardzo ważne, żeby niepełnosprawni znali zasady okazywania uczuć. Bo na przykład Kuba nie znał. I w sklepie spożywczym pogłaskał dziewczynę po pupie. Teraz  ma sprawę o molestowanie seksualne. Tymczasem Kuba kompletnie nie wie, o co chodzi. Podobała mu się dziewczyna, to ją dotknął. W czym problem?

- W tym, że nikt z nimi o tym nie rozmawia - złości się Tomasz Popadowski. - Bo po co o seksie rozmawiać z niepełnosprawnym intelektualnie? Z niepełnosprawnym ruchowo, na przykład chłopakiem na wózku inwalidzkim czy z dziewczyną bez nóg - proszę bardzo. Bo oni zrozumieją, czym jest seks, a upośledzony - nie. Tak, jak gdyby od naszego intelektu zależały nasze potrzeby.

Rodziny nie tak bardzo zapatrzone w kościół, radzą sobie inaczej. Na przykład wynajmują dla syna prostytutkę. Wszystko jest w porządku, dopóki ona zjawia się na telefon. - Ale nasi podopieczni to często ludzie niezbyt atrakcyjni fizycznie - martwi się Tomasz. - I pewnego dnia przyjeżdża inna dziewczyna do wynajęcia. A tu okazuje się, że chłopak zaangażował się emocjonalnie, więc rodzina znowu ma problem. Trzeba chłopakowi wyjaśnić, że ta pani przyjeżdżała do pracy, a nie do niego.

Bo upośledzeni są często "lepcy" emocjonalnie. To znaczy, że kleją się, okazują uczucie, wpadają w zauroczenie bez względu na to, co mówią fakty. A fakty mówią: jestem prostytutką, przyjechałam obsłużyć cię  tylko dla pieniędzy. Nic do ciebie nie czuję.

- Z dziewczynami jest trochę lepiej - wyjaśnia Tomasz. - Też odczuwają popęd seksualny, ale u nich można go przekierować w stronę macierzyństwa. Czasem wystarczy dać im dorodną lalkę, zestaw pieluszek i smoczków i problem maleje w oczach.

Bo dziewczyna przerzuci popęd seksualny na chęć zaopiekowania się maluchem. Choć nie zawsze. Malwina na przykład pragnie seksu, jak mało kto. Wydzwania do kolegów z ośrodka, proponuje im różne erotyczne zabawy. Mówi przez telefon, co też by im nie zrobiła, gdyby teraz byli razem. Ostatnio pokochała rzecznika policji - zobaczyła jego zdjęcie  w internecie i teraz stale wydzwania na policję, chcąc się z nim umówić. Bo on jest taki śliczny.

- Z telefonami w ogóle są problemy - wzdycha Tomasz Popadowski. - Wielu naszych niepełnosprawnych pasjami wydzwania do call-girls i nabija rodzinie rachunki na setki złotych miesięcznie. Często te rachunki są wyższe, niż zasiłki opiekuńcze czy renty ich samych. Te dziewczyny doskonale to wyczuwają i biegle wciągają chłopaków w  wir erotycznych pogwarek. A cenne minuty mijają.

- Nasz Karol codziennie dzwonił pod numer telefonu, gdzie oferuje się seks przez telefon. Mówi niewyraźnie i jest upośledzony, więc dziewczyna po drugiej stronie dobrze wiedziała, z kim rozmawia -  wzdycha Anna, mama Karola. - Karol ma 24 lata i czuje normalny popęd płciowy. Ona oferowała mu świństwa po 700 złotych za miesiąc. Tyle wynosił rachunek za telefon. Kiedy pokazałam mu go i powiedziałam: "zobacz, ona to robi dla pieniędzy", Karol strasznie się załamał. On ją bardzo polubił i myślał, że ona jego też. Fakt, że była bardzo cwana. Oddzwaniała do niego chyba przez miesiąc, prosząc o telefon zwrotny. Rzeczywiście - prawdziwa dziwka.

Rodzice upośledzonych rzadko chcą mówić o problemie seksualności ich pociech. Uważają, że to nie jest rzecz najważniejsza. Że są inne problemy, którymi trzeba się zająć. Tymczasem świat proponuje rozwiązanie - "lotne pogotowie seksualne".

- Wiem, że są takie rozwiązania - kiwa głową Tomasz Popadowski. - W profesjonalnej ekipie znajduje się lekarz, sanitariusz i prostytutka z wykształceniem pielęgniarskim. Trzeba zapewnić niepełnosprawnemu bezpieczeństwo, także w czasie seksu. Bo może mu wysiąść serce, krążenie, może się dusić, wszystko zależy od jego schorzeń. Więc lekarz na miejscu jest niezbędny.

Zdaniem Tomasza, takie rozwiązanie też ma swoje minusy. Nie jest tanie i może prowadzić do emocjonalnych powikłań - właśnie związanych z tym, że upośledzony się zakocha. Ponadto u nas, w Polsce, moraliści zjedliby takie lotne pogotowie na surowo. Seks? Ręce składać do pacierza, a nie myśleć o głupotach!

- Ja osobiście uważam, że umiarkowanie i głęboko upośledzonych należałoby sterylizować, aby nie mieli potomstwa - mówi Tomasz. - Ale w żadnym razie nie  powinno się im odmawiać prawa do realizowania potrzeb seksualnych. One są bardzo ważne i jeśli są tłumione przez samych upośledzonych, czy przez ich bliskich, może  to w efekcie prowadzić do problemów. Do agresji, do frustracji a także do samookaleczeń.

Czasem jednak daje się usunąć seks na drugi plan. I zostaje tylko zauroczenie. - U nas w ośrodku mamy takie dwie miłości - obiektem jednej z nich jestem ja - przyznaje Tomasz Popadowski. - Pracuję z  ludźmi niepełnosprawnymi intelektualnie od 12 lat i od samego początku mam pewna fankę, która w domu trzyma moje zdjęcie w srebrnej ramce. Jak mówi jej mama, dokądkolwiek się wybierają, ja jadę z nimi, oczywiście ja na zdjęciu. Wiem, że ta podopieczna czuje się we mnie zakochana, ale odbyłem z nią poważną rozmowę i wyjaśniłem, że jestem tu pracownikiem i kontakt z nią mam wyłącznie zawodowy, poza tym jestem z  kimś związany i nie powinna o mnie myśleć poważnie. Ustaliłem też zasady dotyku - żadnego głaskania, przytulania. Ale przecież nic nie mogę poradzić na to, że  ona wiernie, przez 12 lat okazuje mi uczucie. I tu wcale nie chodzi o seks.



Ola Miedziejko



Źródło: www.wiadomosci.onet.pl

tem_f.gif

post_f.gif  

tem_f.gif

post_f.gif