Randki dla osób niepełnosprawnych. Portal randkowy


Serwis Randkowy, Niepełnosprawni: Nie być singlem

10-01-2012 10:03

Serwis Randkowy, Niepełnosprawni: Istnieje wiele metod poznania kogoś a jednocześnie pokazania swoich walorów. Dowiedz się jak przestać być singlem.

Jesteś singlem, masz konta na wszystkich portalach społecznościowych, opłacasz abonament w serwisie randkowym i wciąż bezskutecznie próbujesz się z kimś związać? Boisz się, że nigdy nie znajdziesz drugiej połówki? Nic bardziej mylnego. Okazuje się, że najskuteczniejszą formą szukania partnera jest metoda starsza niż samo małżeństwo. Swatki wciąż istnieją, a ostatnio pojawiają się specjalne firmy zatrudniające prawdziwe profesjonalistki, które gwarantują matrymonialny sukces za niewielkie pieniądze.

Swatać i być swatanym można wszędzie. W kolejce do kasy, na basenie, imprezie urodzinowej u znajomego albo w pracy. Nic nie stoi na przeszkodzie, by pomóc koleżance, która siedzi przy biurku obok poznać sympatycznego kumpla naszego faceta albo zaaranżować spotkanie narzekającego na samotność brata z piękną współlokatorką przyjaciółki. Proste? Oczywiście. Okazuje się, że wciąż są wśród nas tacy, którzy czerpią ogromną radość i satysfakcję z łączenia w pary innych.

Babcia jest najlepsza


Świetnie zdaje sobie z tego sprawę Wanda, emerytowana nauczycielka chemii spod Łodzi. Na swoim koncie ma kilka udanych związków, małżeństwo córki i przyjaciółki, która w tym roku obchodziła z mężem złote gody. Poza tym uznawana jest za jedną z najlepszych specjalistek od spraw sercowych w całej rodzinie i choć skończyła właśnie 85 lat, nie narzeka na brak energii. – Im jestem starsza, tym bardziej doświadczona – zauważa podczas rozmowy telefonicznej Wanda. Bez skrępowania wspomina sercowe podboje sprzed lat, sypie anegdotami o łóżkowych niepowodzeniach koleżanek z liceum nauczycielskiego. Jednym słowem – dziarska staruszka. Nic dziwnego, że kiedy ktoś nie umie rozkochać w sobie lubego lub lubej, zwraca się do niej z prośbą o pomoc.

– Babcia jest najlepsza! Nie tylko wie, co drzemie w sercu 20-letnich dryblasów, ale z powodzeniem aranżuje sytuacje, które pomagają dziewczynom ze złamanym sercem zdobyć wymarzonego chłopaka. Zanim związałam się z Patrykiem, długo byliśmy przyjaciółmi. Klasowy amant, który wcześniej, niestety, widział we mnie tylko koleżankę, dostrzegł moje wdzięki dopiero dzięki interwencji babci. Opowiedziałam o swoim problemie, a ona natychmiast wpadła na pomysł, jak temu zaradzić. Zaprosiła mnie i Patryka na obiad do siebie. Nie bardzo wiedziałam, do czego zmierza, ale później okazało się, że to był tylko pretekst – mówi Ola, studentka z Warszawy.

– Kiedy wychodziliśmy, Patryk w ramach podziękowania za pyszną zupę, zaoferował pomoc w przedświątecznych porządkach. Babcia, oczywiście nie informując mnie o swoich planach, uznała, że to świetna okazja, by pomóc mi w uzyskaniu tego, co chciałam. Efekt ich spotkania był naprawdę zaskakujący – Patryk kilka dni później, padł mi do stóp. Nie wiem, czy to płyn do szyb, nadmiar kurzu, a może urok babci podziałał jak afrodyzjak, ale od tego czasu był zupełnie inny. W końcu zaczęło mu na mnie zależeć – dodaje.

Swatka doskonała


Co zrobić by być swatką doskonałą? – Musisz być przede wszystkim dobrym psychologiem. Ocenić, na co możesz sobie pozwolić, a co jest absolutnie wykluczone. W przypadku Patryka wystarczył jasny komunikat: "Moja wnuczka nie chce być tylko twoją koleżanką. Oczekuje czegoś więcej, ale tak jak ty, boi się do tego przyznać. Skoro jesteś facetem, musisz coś z tym zrobić". Powiedziałam mu to. Był bardzo zdziwiony, ale i szczęśliwy. Fortel ze sprzątaniem sprawdził się doskonale. Patryk zaprosił Olę do kina. Trochę pospiskowaliśmy i doszliśmy do wniosku, że powinni jechać na moją działkę za miastem, by jeszcze bardziej się do siebie zbliżyć. Wrócili stamtąd jako para. Dziś są już po zaręczynach, a ja zamierzam zatańczyć na ich weselu. W końcu mam jeszcze jedną wnuczkę – zbłąkaną owcę, której przydałby się jakiś partner. Już knuję, jak to zrobić! – mówi szczęśliwa Wanda.

Znajomość ludzkiej natury to jednak nie wszystko. Liczą się także kontakty i obecność na rozmaitych imprezach czy wydarzeniach kulturalnych, podczas których można spotkać mnóstwo singli potrzebujących pomocy. Anna Klara Majewska, autorka książki "Jak dobrze wyjść za mąż po czterdziestce" (Wydawnictwo Bliskie), wie, co zrobić, by facet stał się dla samotnej kobiety kimś więcej niż przyjacielem. Uważa, że w takiej sytuacji pomóc mogą przede wszystkim kobiety. – Chyba tylko panie nadają się na swatki, bo tylko one potrafią ocenić, szczególnie patrząc z boku, "całokształt" kandydata czy kandydatki. Żenimy się niestety również z całym "ogonem" partnera, czyli z jego środowiskiem, a przede wszystkim, i to bywa najgorsze, z jego rozległą rodziną, a od tego już nie ma ucieczki – zauważa Majewska.

– Dobra swatka potrafi ocenić, czy wszystkie klocki będą do siebie pasować i czy szeroko pojęci zainteresowani są w stanie się polubić lub choć zaakceptować. Poza tym powinna też umieć przewidzieć czy np. doświadczony życiem Mr. Right zniesie dąsy więdnącej królewny w imię śladów jej urody, na której mu to urodzie bardzo jednak zależy, a ona pod ciepłą kołderką jego dorobku przymknie oko na piwne brzuszysko i postępująca łysinę. Wymagania „poszukujących” rosną odwrotnie proporcjonalnie do własnych możliwości, a mądra swatka musi się z tym problemem uporać.

Selekcja partnerów


Potwierdza to Maryla, która została żoną Mikołaja dzięki pomocy przyjaciółki – Basi. – Poszłyśmy na cztery imprezy – tydzień po tygodniu. Na każdej spotykałam mojego kolegę z podstawówki, który wrócił po kilku latach ze Stanów do Polski. Zapamiętałam go jako pociesznego grubasa z pryszczami i aparatem na zębach. Tymczasem wtedy w klubie przypominał australijskiego surfera. Zakochałam się bez pamięci, ale on pozostawał niewzruszony. Basia ostrzegała, że to typ współczesnego Casanovy, który nie będzie chciał tworzyć ze mną stałego związku.

– Wciąż wspominała o swoim przyjacielu, który tak jak ja wolał być w życiu nie na pierwszym, ale na drugim planie. Namawiała mnie, żebym z nim zatańczyła. Zorganizowała nawet zabawę sylwestrową, podczas której każda z dziewczyn zostawiała facetowi odcisk szminki na policzku. Ja byłam w parze z Mikołajem. To nas zbliżyło, bo on, wyjątkowo miał fioletowy, a nie tak jak inni faceci – krwistoczerwony ślad. Celowo zwróciła na to uwagę Basia i zasugerowała, że Mikołaj jest "naznaczony" i cały wieczór powinien tańczyć tylko ze mną. Noworoczny obiad zjedliśmy już razem... – mówi Maryla, ciesząc się, że Basia zeswatała ją z mężczyzną, który dziś jest jej mężem – Miała oko. Wiedziała, co jest dla mnie dobre i dzięki intuicji sprawiła, że jestem teraz bardzo szczęśliwa.

Swatanie to skomplikowany proces, który wymaga od parających się tym kobiet dobrego przygotowania. – Myślę, że jeśli nie ma się uwodzenia we krwi, nie tyle potrzebne jest wsparcie, co dobre szkolenie. I prawdopodobnie wystarczyłyby porządne warsztaty ze zwykłego PR-u. Uwodzenie "prywatne" niczym bowiem nie różni się od uwodzenia "klienta". Chodzi przecież o to samo – nasz target musi uwierzyć, że ten produkt – ta osoba jest mu absolutnie potrzebna, spełnia jego oczekiwania i marzenia, no i warta jest każdej ceny, a gdy ją już posiądzie, będzie szczęśliwym człowiekiem. Garbate mistrzynie w tym fachu nawet jeśli posiadają blizny po trądziku, i tak potrafią uwieść największego przystojniaka, jak Jimmy Choo potrafi nie tylko sprzedać niewygodne i obiektywnie brzydkie sandałki za tysiąc euro, ale stworzyć na nie wielomiesięczną waiting list – mówi Anna Klara Majewska.

Jesteś facetem, zapłać za swatkę


To dobre porównanie pokazuje też, że ze swatania można uczynić naprawdę niezły interes. Przekonał się o tym Piotr Jaskuła, założyciel szkoły uwodzenia "Wing Woman", w której w ciągu dwóch dni za około 500 złotych każdy mężczyzna może nauczyć się trudnej sztuki zdobywania serc innych kobiet. Kto im w tym pomaga? Profesjonalne swatki. Właściciele wpadli na pomysł powołania do życia takiej szkoły, gdy sami zdecydowali się na uczestnictwo w zajęciach z podrywu w Anglii. – Byliśmy zachwyceni z efektu pracy trenerki prowadzącej ten kurs. W ciągu trzech nocy umówiliśmy się z dziewięcioma kobietami, m.in. lądując na afterparty u nowo poznanych osób. Postanowiliśmy opracować i organizować podobne treningi w Polsce oraz oferować samo swatanie bez kursu. Jeśli chodzi o usługę swatania, korzystamy z wiedzy i doświadczeń naszych angielskich kolegów po fachu – mówi Jaskuła.

Jak nauczyć się podrywu? – Na kursach oprócz części teoretycznej prowadzonej przez trenerów i ich asystentki, w części praktycznej trenerki zamieniają się w swatki. Te piękne kobiety udają się z uczestnikami kursów na imprezę i obserwują ich podczas podrywu – opowiada Jaskuła. Zabawa w towarzystwie atrakcyjnej "przyjaciółki" ma pomóc nieśmiałym w przełamaniu lodów i poznaniu kobiety swoich marzeń. – Kiedy facet jest otoczony paniami, które dobrze się bawią w jego towarzystwie, inne kobiety to zauważają.

– Po wstępnym zapoznaniu się z interesującą klienta kobietą, swatka zaprasza kursanta do rozmowy. Odbywa się to wszystko naturalnie i bezstresowo. Wybrana kobieta nie ma pewności, czy mężczyzna rozmawia z nią dlatego, że ona go pociąga, czy po prostu dlatego, że jego "koleżanka" ich sobie przedstawiła. Daje mu to dużo więcej możliwości poprowadzenia rozmowy. W zwykłych okolicznościach kobieta może testować mężczyznę, wiedząc, że podszedł do niej dlatego, że wydała mu się atrakcyjna.

Z pomocy płatnych swatek (koszt wyjścia na jedną imprezę bez kursu uwodzenia to 150 zł) korzystają przede wszystkim faceci w wieku 25 – 35 lat pracujący w branżach zdominowanych przez mężczyzn, choć ofertą zainteresowanych jest coraz więcej pań. – Oni często nie mają na co dzień kontaktu z kobietami. Potrzebują impulsu, który mógłby wprowadzić ich do świata randek. Bywają trochę nieśmiali, szczególnie jeśli sami muszą zainicjować rozmowę z atrakcyjną kobietą. Dowiadujemy się, że próbowali portali internetowych, aby kogoś poznać, jednak często kończyło się to na kontakcie mailowym bądź rozczarowaniu po poznaniu się twarzą w twarz – mówi Jaskuła.

Szczęśliwy związek – marzenie wszystkich


Anna Klara Majewska swatania uczyła się od swojej matki, znanej fotografki – Zofii Nasierowskiej. – Moja mama uważała, że do szczęścia niezbędne jest "ułożone życie" i bardzo cierpiała z powodu moich czy mojego brata przestojów w temacie. Na szczęście realizowała się swatając swoje liczne znajome, głownie z aktorskiego środowiska, niektóre nawet z niezłym skutkiem. Uważała, że "niezagospodarowanie" jakiegoś singla czy rozwodnika to marnotrawstwo i była niezmordowana w wymyślaniu scenariuszy poznawania ze sobą kandydatów, zawsze się przy tym starając by wypadli niezwykle atrakcyjnie, czyli nieprawdziwie. Toteż wiele takich związków długo nie przetrwało. Niestety mam to po niej, że gdy spotykam jakiegoś ciekawego singla, od razu przelatuję w myślach cały mój notes z singlami płci przeciwnej – opowiada. Swatanie staje się nową modą, która, o wiele lepiej niż lansowany model życia w pojedynkę, wpływa na nasze relacje z otoczeniem. Szukając nowego partnera można pozwolić sobie na odrobinę konfabulacji i pomoc zaklinaczy matrymonialnego sukcesu, by stworzyć to, na czym nam wszystkim przecież zależy – szczęśliwy związek.

(M. Mikołajska)

Źródło: www.zdrowie.onet.pl

tem_f.gif

post_f.gif  

tem_f.gif

post_f.gif