03-11-2010 12:32
Serwis Randkowy, Niepełnosprawni: Sztuka Kochania - M. Wisłocka, VIII Metody zapobiegania ciąży. Dowiedz się nim rozpoczniesz współżycie.
NIE TĘDY DROGA
Pamiętam jeszcze czasy tworzenia pierwszej Poradni Świadomego Macierzyństwa w Instytucie Matki i Dziecka i postulaty, że trzeba połączyć te porady z leczeniem niepłodności czy konfliktowych ciąż, ponieważ żadna pacjentka nie odważy się przyjść do poradni wyłącznie antykoncepcyjnej. Pamiętam również wykłady “w terenie", na które jeździłam razem z profesorem. Zdarzyło się kiedyś, że organizatorzy musieli wyprowadzić nas cichaczem tylnym wyjściem oraz odwozić samochodem do Warszawy (było to w miejscowości podwarszawskiej), ponieważ od frontu zaczaiła się grupa “dyskutantów", uzbrojonych w śmierdzące jajka i zgniłe pomidory.
Jak zwykle każde pokolenie uważa, że ono właśnie odkryło bunt młodzieży czy antykoncepcję lub inne tego rodzaju problemy, znane w gruncie rzeczy nieomal od początku świata. Wystarczy dobrze poszukać, aby znaleźć w wielu kulturach najróżniejsze metody zapobiegania ciąży, stosowane np. przez Egipcjanki, Rzymianki, kobiety wszelkich czasów i wszystkich części świata. Wiemy, że afrykańskie i tybetańskie plemiona koczownicze stosują po dziś dzień wywary z ziół, powodujące okresową niepłodność u mężczyzn czy kobiet. Skład wywaru Jest utrzymywany w tajemnicy i do dziś jeszcze nam nie znany.
Wiadomo z papirusów, że Egipcjanki w czasach starożytnych zakładały do pochwy w celach antykoncepcyjnych gąbki nasycone mocno osolonym kleikiem z ryżu. W starożytnym Rzymię i Grecji stosowano również gąbki dopochwowe, zwilżając je roztworem octu lub soku z cytryny. Stosunki przerywane znane były już w starożytności. Również zabieg przerywania ciąży wykonywany był najrozmaitszymi metodami nieomal od początku świata.
Rozumując logicznie, gdyby ludzkość nie regulowała w ten czy inny sposób liczby posiadanych dzieci, każde małżeństwo musiałoby ich mieć kilkanaście lub więcej. A sami widzimy, że tak nie jest. Sądzę, że dzisiaj nie ma już potrzeby dyskutowania u nas o celowości antykoncepcji. Warto natomiast pomówić o skuteczności i ewentualnej szkodliwości poszczególnych środków antykoncepcyjnych. Zdajemy sobie sprawę, że antykoncepcja stała się rzeczą zupełnie nieodzowną tak dla młodzieży nawiązującej kontakty seksualne przed ślubem, jak i dla małżeństw. Wspomniałam już, mówiąc o okresie miłości młodzieńczej, że ciąża w sytuacji, gdy plany życiowe dwojga ludzi nie są jeszcze sprecyzowane, staje się katastrofą. Dziecko dla dziewczyny stwarza ogromne komplikacje życiowe, a niezdecydowanego chłopca wprowadza w panikę, która sprawia, że ucieka on gdzie pieprz rośnie, nie rozczulając się wcale nad sprawą swego ojcostwa.
Małżeństwa również wymagają dłuższego czasu, aby poznać się nawzajem, przystosować fizycznie, wyrównać różnice charakterologiczne i środowiskowe, a także po prostu nacieszyć się życiem we dwoje, zanim podejmą poważne obowiązki związane z wychowaniem dziecka. Wiadomo, że najlepszym momentem do pojawienia się dziecka jest chwila, gdy małżonkowie są już trochę przesyceni , miłością we dwoje, mają względne warunki materialne i mieszkaniowe. Dziecko wprowadza mnóstwo nowych problemów i w związku z tym moment jego pojawienia się musi być uzależniony od woli rodziców, aby zjawiło się ono w warunkach optymalnych tak dla niego, jak i dla rodziny. Nie można zapominać również o jednej z przyczyn oziębłości kobiet, u których stały lęk przed niepożądaną ciążą paraliżuje całkowicie odruchy seksualne. Lęk taki może zupełnie zniechęcić do współżycia, a tym bardziej po przebyciu kilku zabiegów przerywania ciąży. Przerwanie niepożądanej ciąży jest najgorszym wyjściem z sytuacji. Jest posunięciem jednorazowym, w żadnym sensie nie zabezpieczającym na przyszłość (najczęściej bardzo łatwo zachodzi się w ciążę w pierwszych miesiącach po zabiegu), a równocześnie jest najbardziej szkodliwą ze wszystkich metod uchronienia się przed niepożądanym dzieckiem.
Istnieje dość powszechnie przyjęty pogląd, że zabieg nie jest tak bardzo szkodliwy, ponieważ tyle kobiet przerywa ciążę, i nic się nie dzieje, nie chorują, nie mają żadnych komplikacji. Wielu mężów uważa, że przerywanie ciąży w dzisiejszych czasach rozkwitu chirurgu jest zabiegiem nieomalże “kosmetycznym". Ładnie powiedziane! Tylko nie zapominajmy, że po pierwsze — chodzi tu o nasze dziecko, które przestaje istnieć, a po drugie — ten błahy na pozór zabieg kosmetyczny może kobiecie zmarnować zdrowie na wiele lat albo i na całe życie.
Sprawa jest często nie dostrzegana przez pacjentki, a raczej nie kojarzona ze schorzeniami występującymi w późniejszych latach. Przerwanie ciąży i jego ujemne skutki ujawniają się w wielu dziedzinach. Psychicznie — bywa ono zaczątkiem powstawania znieczulicy uczuciowej, gdy bez większych wahań godzimy się na usunięcie ciąży. Najczęściej cierpią tu kobiety, ponieważ u nich instynkt macierzyński jest czynnikiem dominującym w całej psychice i sytuacja, w której mężczyzna, wywierając taką czy inną presję, namówi kobietę na przerwanie ciąży, pozostawia na zawsze gorzki osad na dnie ich wzajemnych stosunków.
Setki razy spotykałam w poradni pary przychodzące z prośbą o skierowanie na przerwanie ciąży. Mężczyzna zwykle tłumaczył szeroko i przekonywająco, że nie ma warunków ani możliwości, że ciąża musi być przerwana, że może później, za parę lat. Ona słuchała tego przemówienia, a z wyrazu jej twarzy widać było, że wcale nie jest przekonana o słuszności argumentacji mężczyzny, a decyzja, podjęta niby we dwoje, jest decyzją sugerowaną przez partnera. O jednej rzeczy nie wolno zapominać mężczyźnie — decyzję, czy dziecko ma zostać urodzone, czy też ciąża przerwana, należy zostawić zawsze kobiecie. Ona ciążę nosi i ona większą część życia poświęca wychowaniu dziecka, a także o jej zdrowie tu chodzi i o jej cierpienia fizyczne. Mężczyzna, który podejmuje decyzję w tym względzie, działa na szkodę swego małżeństwa i może czasem nieodwracalnie zniszczyć więzy uczuciowe łączące go z żoną. Jeżeli w żadnym wypadku nie chce mieć dziecka, ma wszelkie możliwości, by do ciąży nie dopuścić, a w chwili, gdy z nich nie skorzystał, z lenistwa czy innych względów, nie może wywierać presji ani podejmować decyzji za kobietę. Kulturalny i kochający mąż, jeżeli znajdzie się w tak przykrej sytuacji, może tylko powiedzieć:
“Kochanie, w tej sprawie tylko ty możesz decydować". Sprawa jest tym poważniejsza, że przerwanie ciąży może spowodować bezpłodność i zaważyć na całym dalszym współżyciu.
Szczęśliwie pogląd na te sprawy zmienia się z upływem lat. Nie zdarzyło mi się widzieć w poradni małżonka w wieku powyżej trzydziestu pięciu lat towarzyszącego żonie na wizycie lekarskiej — w sprawie antykoncepcji czy skierowania na przerwanie ciąży. Rozwiązywanie kłopotów z tej dziedziny dawny mąż pozostawiał całkowicie żonie. Obecnie powszednim obrazkiem staje się w praktyce lekarskiej dwoje młodych, często nastolatków, przychodzących z prośbą o wybranie środków zapobiegawczych, ponieważ chcą zacząć współżycie, a młodemu mężczyźnie zależy na zdrowiu i spokoju partnerki, i z reguły on jest inicjatorem wizyty lekarskiej. Podobnie wygląda sprawa z prośbą o skierowanie na przerwanie ciąży. Zawsze przychodzą we dwoje — naradzić się — a decyzja najczęściej nie jest z góry przesądzona.
Oprócz aspektów psychicznych i uczuciowych przerywanie ciąży wyrządza jeszcze niemałe szkody fizyczne, tym niebezpieczniejsze, że jak już wspomniałam, rzadko wiązane przez pacjentki z przebytym zabiegiem, ponieważ występują one zwykle znacznie później. Nie mówię tu o dramatycznych wręcz ' skutkach przerywania ciąży pokątnie u “babek" czy położnych,, ponieważ okres tego rodzaju powikłań minął u nas chyba bezpowrotnie. Zabiegi wykonywane u “babek" jeszcze za moich studenckich czasów sprowadzały do szpitali setki kobiet z ciężkimi uszkodzeniami macicy i jelit, krwotokami i zatruciami przez środki zażywane celem spędzenia płodu. Większość z tych kobiet umierała, pomimo pomocy udzielonej w szpitalu.
Obecnie sprawa nie wygląda już tak dramatycznie. Zabiegi wykonują fachowcy. Żaden jednak lekarz, najlepszy nawet specjalista, nie może przewidzieć, jakiego rodzaju złośliwe bakterie znajdują się w danej chwili w pochwie kobiety. Maksymalnie aseptyczne warunki wykonania zabiegu nie mogą zapobiec przeniesieniu wysterylizowanymi narzędziami infekcji z pochwy do macicy, a tam przecież znajduje się otwarta rana łożyskowa. Jeżeli infekcja jest niewielka, nie daje żadnych objawów j ogólnych. Bakterie wędrują jednak do jajowodów, gdzie po- j wodują z czasem powstawanie drobnych zrostów zwężających j ich światło. Zrosty takie utrudniają lub uniemożliwiają dojście Jajeczka do macicy, przepuszczają natomiast z łatwością plemniki, które są dużo mniejsze. W tej sytuacji następuje zapłodnienie jajeczka uwięzionego w jajowodzie i ciąża pozamaciczna. Ciąża taka rosnąc rozrywa jajowód i powoduje krwotok, wymagający operacyjnego usunięcia jajowodu, aby zatrzymać krwawienie i uratować życie kobiety.
Takie właśnie “drobne infekcje" występują najczęściej obecnie przy sterylnych warunkach wykonywania zabiegów. Pamiętam, że w latach pięćdziesiątych, gdy byłam jeszcze studentką i wybierałam się na specjalizację ginekologiczną, cała grupa interesujących się tą dziedziną studentów sprawowała formalnie dyżury, aby uchwycić moment, gdy przyjdzie na oddział kobieta z ciążą pozamaciczną, ponieważ rozpoznanie tej dolegliwości było bardzo trudne, a pacjentki zdarzały się rzadko — jedna na kilka miesięcy.
Obecnie, gdy od wielu już lat wprowadzono ustawę o dopuszczalności przerywania ciąży, na każdym oddziale szpitalnym spotyka się tygodniowo po kilka tego rodzaju operacji.
Jeżeli infekcja po zabiegu jest poważna, a towarzyszą jej przedłużone krwawienia, temperatura oraz bóle w dole brzucha, wtedy zmiany zapalne w jajowodach mogą być tak znaczne, że jajowody zarastają całkowicie i kobieta staje się niepłodna.
Leczenie niepłodności związane z niedrożnością jajowodów jest bardzo trudne i trwa latami, często nie dając żadnych efektów. Szczególnie na niepłodność i zmiany zapalne w jajowodach narażone są kobiety przerywające pierwszą ciążę. Macica po przebytym porodzie ma wykształcone mechanizmy zwalczające infekcję, mechanizmy, które wytwarzają się w czasie ciąży oraz porodu, i może łatwiej poradzić sobie z inwazją bakterii chorobotwórczych. Natomiast narządy rodne kobiety, która jeszcze nie rodziła, są bezbronne i każda infekcja wprowadzona przy zabiegu znacznie bardziej je uszkadza.
Być może, że Czytelnicy moi są zdziwieni, dlaczego tyle miejsca poświęcam sprawie przerywania ciąży w książce o sztuce kochania i kulturze seksualnej, ale uważam to zagadnienie za rozstrzygające w ocenie kultury seksualnej tak mężczyzny, jak i kobiety. Zresztą i bezpośrednio zabiegi przerywania ciąży wpływają na sprawy seksu Istnieje w związku z infekcją wprowadzoną do macicy przy zabiegu jedno z powikłań stosunkowo mało znane, a mające ogromny wpływ na odczucia seksualne kobiety. Jak wspomniałam w dziale o systemie unerwienia seksualnego narządów rodnych kobiety, większość pęczków włókien nerwowych, przenoszących wrażenia seksualne, przebiega między kością krzyżową a tylną ścianą macicy, wewnątrz wiązadła krzyźowo-macicznego. Wiązadło to, podobnie jak wiązadła boczne, łączy macicą ze ścianami miednicy. Zdarza się, że infekcja, która dostała się do jamy macicy, wędruje nie do jajowodów, tylko do naczyń krwionośnych w ścianie macicy i umiejscawia się w okolicy wiązadła krzyżowo-macicznego, powodując w nim przewlekły stan zapalny.
Zapalenie wiązadeł nie jest może tak dramatyczne w skutkach jak powikłania opisane poprzednio, ale ciągnie się nierzadko latami i jest bardzo trudne do wyleczenia.
Objawami tego schorzenia są przede wszystkim zaburzenia w przewodzeniu bodźców seksualnych. Bardzo często do poradni seksuologicznej zgłaszały się kobiety, które nagle po zabiegu przestawały być pobudliwe seksualnie, a przyczyną tej oziębłości stawał się proces zapalny, który powodował stany obrzękowe tkanek otaczających pęczki nerwowe, a co za tym idzie, ucisk na nie, zmniejszający możliwość przewodzenia bodźców. Równocześnie pojawia się uczucie silnej bolesności przy poruszaniu szyjki macicznej i całej macicy.
Subiektywnie kobieta przy niewielkim nasileniu stanu zapalnego więzadeł może nie odczuwać żadnych dolegliwości, tylko zauważyć stopniowy zanik wrażliwości seksualnej pochwy, sromu i łechtaczki. Jest zaskoczona nie wytłumaczoną dla niej zmianą w odczuwaniu, tym bardziej że przed zabiegiem wszystko przebiegało prawidłowo. Czasami sądzi, że oziębłość jest wynikiem przykrych przeżyć psychicznych i fizycznych związanych z zabiegiem. Jeżeli schorzenie wiązadeł krzyżowo--macicznych nasila się, zaczynają pojawiać się bóle przy stosunku, spowodowane trącaniem i poruszaniem szyjki macicznej, która pociąga za schorzałe wiązadła, a także występuje żywa bolesność tylnego sklepienia pochwy, ponieważ członek nierzadko dość silnie uderza w to sklepienie. Często w takim układzie pomaga zmiana pozycji przy stosunku, angażująca raczej przednie sklepienie, a pomijająca tylne (stosunek w ułożeniu od tyłu, na boku i wiele innych). Zmiana pozycji pozwala uniknąć dokuczliwych bólów w czasie stosunku, co już znacznie poprawin sytuacją, ale nie zawsze wpływa na poprawę odczuwania seksualnego.
Mniejsze czy większe stany zapalne więzadeł krzyżowo-macicznych są często źródłem tak dobrze znanych kobietom bólów krzyża, które utrudniają pracę, a czasem i swobodne poruszanie się. Niejednokrotnie kobiety skarżące się na dokuczliwe bóle krzyża, dużą bolesność przy stosunku lub tylko stopniowe zanikanie wrażliwości seksualnej w kilka miesięcy lub bezpośrednio po przebytym zabiegu przerwania ciąży nie kojarzą sobie tych dolegliwości z zabiegiem, który nie jest, jak widać z naszych rozważań, “zabiegiem kosmetycznym". Wyżej opisane dolegliwości stanowić powinny ostrzeżenie także i dla tych mężczyzn, którym nie przeszkadza, że kobieta odchorowuje zabieg. Może przemówi im do wyobraźni utrata dotąd chętnej i z dużym temperamentem partnerki seksualnej. Przerywanie nie jest metodą zapobiegania ciąży, a jedynie dramatycznym rozwiązaniem sytuacji już istniejącej.
Metody antykoncepcyjne i mody panujące w tej dziedzinie na świecie również mają swoją historię. Pamiętam jeszcze okres szerokiej popularyzacji kalendarzyka małżeńskiego, potem rozkwit wszelkiego rodzaju chemicznych środków dopochwowych, z kolei ich zmierzch i wypłynięcie na pierwszy plan mechanicznych środków dopochwowych, jak krążki i kapturki, wreszcie epokę środków domacicznych i najmodniejszych obecnie wśród kobiet — doustnych tabletek antykoncepcyjnych. Każda z tych metod ma swoje wady i zalety, ale najważniejszą sprawą jest ich skuteczność przy możliwie najmniejszej szkodliwości dla zdrowia. Jeszcze niedawno trwały burzliwe i szerokie dyskusje w kołach naukowych dyskredytujące tradycyjne metody kalendarza i stosunków przerywanych z chwilą pojawienia się na rynku środków chemicznych i mechanicznych, potem zachwyty nad znakomitym i niekłopotliwym działaniem spiralek domacicznych, aż wreszcie era tabletek doustnych, które wstępnym bojem opanowały cały świat.
Niewątpliwie są one najprostsze w stosowaniu i stuprocentowo pewne, ale gdy zaczęły się mnożyć w miarę upływu lat i obserwacji najrozmaitsze objawy ich szkodliwości, wynikającej głównie z tego, że nie działają lokalnie, tylko wpływają na całą gospodarkę organizmu, zaczęto się zastanawiać, czy środki tradycyjne, tak beztrosko odrzucone do lamusa, nie są czasem niewiele mniej skuteczne, a o całe niebo bezpieczniejsze. Dziś już nie mówi się, że prezerwatywa czy stosunek przerywany to historia. Postaram się w dalszych rozważaniach wykazać wszystkie strony korzystne starych i najnowszych metod zapobiegania ciąży, aby Czytelnicy moi mogli wybrać sobie to, co im naj-bardziej będzie odpowiadało bądź ze względu na przekonania, bądź na wygodę czy przyzwyczajenie.
Źródło: www.fitness.wp.pl