Jak samo wspomniałeś drogi Sebastianie, takie rozwiązanie
sprawdza się jedynie w przypadku Świadków Jehowy. Niemniej
jednak, tak też powinno być i w przypadku wyznawców innych
religii (mam tu dokładnie na myśli właśnie chrześcijan).
Niestety jak sami dobrze wiemy, tak nie jest, a szkoda, bo
takie rozwiązanie problemu zdecydowanie poprawiłoby relacje
w wielu małżeństwach i zredukowało liczbę rozwodów do
absolutnego minimum. Niemniej wróćmy do istoty tematu.
wierność w związku to podstawa i zarówno kobieta mężczyźnie
jak i mężczyzna powinien być wierny przez cały okres trwania
związku (czyli praktycznie do śmierci lub do momentu kiedy
oboje nie zdecydują inaczej). Niestety coraz częściej w
praktyce bywa zupełnie inaczej i sypie się zdrada za zdrada,
zarówno u kobiet jak i u mężczyzn. Często powodem takiego
stanu rzeczy, jest zwyczajna chęć odegrania się na partnerze
za romans lub właśnie zdradę, by poczuł się dotknięty i żeby
go to zabolało. Nierzadko zdarza się tez tak, że to własnie
chęć doznania nowych doświadczeń kieruje człowiekiem i pcha
go właśnie w tę stronę. czasem to po prostu związane jest z
faktem, że mija owe zauroczenie, więź pomiędzy partnerami
zaczyna słabnąć, aż do całkowitego jej wygaśnięcia i wówczas
człowiek sięga po nowe osoby i ładuje się mniej lub bardziej
świadomie po prostu w problemy. Ale co by nie mówić i jak by
nie patrzeć, to we wszystkich tych przypadkach nie jest to
dobre rozwiązanie, bo działa ono strasznie destruktywnie na
związek, rani ta drugą osobę i tak naprawdę nie prowadzi do
niczego konstruktywnego. Morał z tego taki, by trzymać się
jednej i tej samej osoby z która się jest, a w razie
jakichkolwiek problemów po prostu z nią o nich porozmawiać,
a jeśli to nie odniesie żadnego skutku, wówczas sięgnąć po
bardziej radykalne środki zapobiegawcze, ale w zadnym
wypadku po zdradę.
Droga Enigmo,
Zgodzę się z tym, że zgodnie z powiedzeniami jak sobie
pościelesz tak się wyśpisz, ze złej mąki dobrego chleba
nigdy nie upieczesz, czy po prostu jakie zboże posiejesz,
takie bd zbierał, niemniej jednak pewne działania musza
mieć, jak pisałem wyżej jedynie charakter zapobiegawczy i
profilaktyczny dla wspólnego dobra. nie chodziło mi o to, by
zaraz wyrzucać parterowi czy partnerce tego czy tamtego,
tylko by po prostu ze sobą wpierw porozmawiać i wspólnie
jakoś rozwiązać problem, jeśli się takowy pojawia. Natomiast
jeśli komunikacja z partnerem czy partnerką zawodzi, a
wszelkie próby wspólnego rozwiązania problemu zawodzą, to
wówczas dla dobra związku należy sięgnąć po bardziej
radykalne środki, ale nie aż tak radykalne, by całkiem
rozwalić związek, bo to też nie o to chodzi. Bardziej tu
miałem na myśli danie tej drugiej osobie do zrozumienia, ze
postępuje w sposób, który działa bardzo niekorzystnie na
taką a nie inna relacje i by czym prędzej zaprzestała
kontynuacji czegoś takiego. Dlaczego - to już wyjaśniłem
powyżej.